Świadome podróżowanie. Krótki kurs dla początkujących. Cz.1

Od dziecka tak mam, że nie lubię zbyt długo siedzieć w domu. Ani przed pandemią, ani w jej trakcie. I to się raczej nie zmieni. Przez lata podróżowałem przez około 120 dni w roku. Zmieniła to epidemia koronawirusa i praca zdalna: od 2 września z żoną i trójką małych dzieci pozostaję w nieprzerwanej podróży.  W ciągu ostatniego roku mieszkaliśmy w Turcji, Bułgarii, Egipcie i Albanii, a obecnie wizytujemy Teneryfę. Jeździmy ciekawie, luksusowo i za śmieszne pieniądze. Praktyka czyni mistrza, więc z biegiem czasu stałem się wakacyjną wyrocznią dla moich bliskich, klientów i przyjaciół.

Wyszukiwanie ciekawych ofert oraz podróże poza utartymi szlakami i ścisłym sezonem to moja specjalność. Właśnie trwają wakacje i zapewne wielu z Was wyruszy w jedyną w tym roku podróż. Niestety, prawdopodobnie będzie to w samym środku sezonu, w największym ścisku i, niestety, za miliony monet. Nie jest to najlepszy okres na podróże, ale jeśli świadomie będziemy się stosowali do kilku prostych zasad, możemy nawet w lecie spędzić urlop wygodnie, relatywnie tanio i atrakcyjnie. Serdecznie zapraszam na mój kurs dla początkujących podróżników, pisany drukowanymi literami.

1. Z BIUREM CZY NA WŁASNĄ RĘKĘ?

Nie ma jednej trafnej odpowiedzi na to pytanie. Zacznijmy od zdefiniowania pojęcia „wakacje zorganizowane z biurem podróży”. To klient dokonuje wyboru, czy decyduje się zaledwie na przelot, transfer lotniskowy i opcję bez wyżywienia, czy wybiera całkowity i napięty plan wyjazdu objazdowego, czy może bardziej interesuje go błogie lenistwo w kombinacie typu all inclusive. Decyduje, czy na miejscu będzie się kurczowo trzymał spódniczki pani rezydent, najczęściej zainteresowanej sprzedażą wyjazdów fakultatywnych, czy wynajmie samochód i będzie eksplorował bliższe i dalsze zakątki destynacji urlopowej na własną rękę.  W zależności od stopnia „zorganizowania” tego wyjazdu i naszych potrzeb, jadąc z biurem zostawiamy sobie mniejsze lub większe pole do popisu. Najczęściej wyjazdy na własną rękę (zwłaszcza na dłuższy okres) są tańsze, ale w last minute pojawiają się perełki w kosztach dumpingu, w stylu 600 zł za tydzień na boskim Korfu (a w cenie przelot, transfer i 7 noclegów w całkiem przyzwoitych apartamentach). Wyjazd z biurem w pandemii to większe bezpieczeństwo i komfort psychiczny zwłaszcza dla niezaprawionego w bojach wakacyjnego turysty. Osobiście najczęściej tworzę własne programy, szyte na miarę moich oczekiwań i finansowych możliwości. Łapię tanie loty i używam wyszukiwarek typu airbnb lub booking.com, by rozeznać się w sytuacji na rynku zakwaterowania w danym miejscu. Następnie szukam bezpośredniego kontaktu z hotelarzem lub właścicielem apartamentów i ostro negocjuję cenę. Dłuższe pobyty w niskim sezonie to dobra pozycja wyjściowa do rozmowy i skuteczna karta przetargowa.

2. JEŚLI Z BIUREM, TO NIGDY NIE KUPUJ PRZEZ INTERNET

Na rynku mamy kilkunastu sporych graczy, którzy tworzą własne oferty. Są to tzw. „organizatorzy imprezy turystycznej”. Mówimy tu o Itace, Rainbow, Grecos, Tui i innych. Istnieje kilka kanałów sprzedaży ich usług, a cena w każdym z nich jest i musi być taka sama. Wyjazd możemy kupić bezpośrednio na stronie organizatora bez żadnych pośredników. Niestety, czyni tak bardzo wielu z nas. Minusy takiego wyboru:

  • Strony poglądowe to nie system rezerwacyjny i dopiero po kilku godzinach od zakupu może się okazać, że ta oferta nie była już dostępna w momencie składania zamówienia, co generuje spore rozczarowanie oraz anulację rezerwacji.
  • Nie mamy kontaktu bezpośredniego z doradcą i, co za tym idzie, nikt nie ponosi personalnej odpowiedzialności za los naszej rezerwacji, a w wypadku ewentualnych zmian nie jest zobligowany do bezpośredniego kontaktu z nami. Kontakt telefoniczny z pracownikiem infolinii turystycznego giganta jest bardzo utrudniony, by nie napisać, że często niemożliwy.
  • Kupując wakacje u niewielkiego pośrednika (zwanego agentem turystycznym), wspierasz mały polski biznes dając mu zarobić 6-10% od sprzedanej imprezy turystycznej, nie ponosząc przy tym żadnych dodatkowych kosztów (jak wspominałem wcześniej, cena zakupu u organizatora, na stronie www i u agenta – jest i musi być identyczna). Niewielki, ale solidny pośrednik podejdzie do Twoich wakacji indywidualnie i priorytetowo, a o ewentualnej zmianie godzin wylotu i innych zmiennych (często niezależnych od jego woli) poinformuje Cię w rozmowie telefonicznej. Wybierając tego typu firmy, kupujemy świadomie i wspieramy drobny biznes ludzi z pasją. Mali pośrednicy, podobnie jak giganci, oferują konsultacje online i kontakt drogą mailową. Można również wybrać się do nich na kawę i otrzymać papierową wersję katalogu z wybranym hotelem i garścią informacji praktycznych. Jeśli sam decyduję się na wakacje zorganizowane lub polecam je znajomym, to robię to zawsze z pomocą pośredników. Jeśli nie znasz dobrych lub zaufanych, to mogę polecić Ci następujące kontakty:

–  Agnieszka Krokowska “Zorba Travel”  693 460 469

–  Dominika Blaski  “Urlop w raju”  881 702 100

– Paweł Gaszyński “Podróże życia”  604 776 206

Powołaj się na mnie i zapytaj o okazyjne “strzały”.  Warto skontaktować się z każdym z nich i przeanalizować ich propozycje. To w końcu Twój urlop – masz prawo poczuć się zaopiekowany i wybrać najdogodniejszą dla Ciebie ofertę. Konsultacja do niczego nie zobowiązuje.

3. PROGNOZA POGODY KŁAMIE

Pogoda w Polsce nie rozpieszcza i jadąc na zasłużone wakacje, chcemy mieć gwarancję słońca. Jest to dla mnie oczywiste i całkowicie zrozumiałe. Ale owa gwarancja wcale nie musi oznaczać 40 stopni i lejącego się żaru z sierpniowego nieba na zatłoczonej plaży. W mojej ocenie 28 stopni w zupełności wystarcza, by swobodnie się opalać, kąpać w morzu i czerpać przyjemność z aktywności fizycznej lub zwiedzania. Zasadniczo we wszystkich destynacjach na południu Europy (o wakacyjnych hitach Polaków typu Turcja, Egipt czy Tunezja nie wspominając), prawdziwe lato panuje od połowy maja do początku października. Szczególną ostrożność warto zachować planując podróże z dziećmi – prognoza pogody kłamie, podając wartości słupka rtęci w cieniu. Zakładając, że niebo będzie bezchmurne, do założeń prognozy należy śmiało dodać 5 stopni. Dla przykładu – w tym roku postanowiliśmy spędzić najchłodniejsze 3 miesiące zimy (od końca listopada do lutego) w łagodnym klimacie tureckiej Antalyi i przez większą część tego okresu opalaliśmy się, a czasem nawet kąpaliśmy się w morzu. Gdy publikowałem zdjęcia dzieci w samych strojach kąpielowych z tamtego okresu, wielokrotnie otrzymywałem od znajomych pytania, jak to możliwe: przecież prognoza pogody pokazuje zaledwie 16 stopni (!). Wszystko się zgadza. 16 stopni w cieniu, to w osłoniętym od wiatru miejscu grubo ponad 20 stopni w słońcu. W mojej ocenie to idealna temperatura dla małych dzieci do beztroskich zabaw i bezpiecznego opalania. Wakacje nie muszą być w sierpniu. A przynajmniej te pod palmami…

4. ALL INCLUSIVE

Typ wczasów, który podbił żołądki turystów na całym świecie, a jednocześnie najczęstsza wakacyjna wpadka. Dla mnie to zło konieczne w wypadku, gdy chcę zaoszczędzić. Od listopada do maja mieszkaliśmy w Egipcie i Turcji wyłącznie w 5-gwiazdkowych obiektach klasy premium z wyżywieniem all inclusive. Mówimy tu o górnej półce: 100-metrowe suity z 2 tarasami, bezpłatnie uzupełniany minibar, wodne parki czy prywatny las w hotelu – to da się lubić. Byliśmy bardzo zadowoleni i płaciliśmy naprawdę niewiele (a to dzięki długiemu okresowi wynajmu apartamentu, niskiemu sezonowi, kryzysowi covidowemu, umiejętnym negocjacjom itd.). Jedzenie było dobre. Nawet bardzo dobre, ale absolutnie żadna formuła all inclusive, w mojej ocenie, nie zastąpi indywidualnie podanego posiłku w kameralnej restauracji z lokalnym klimatem. Napoje prawie zawsze będą rozcieńczone, a alkohole jedynie lokalne. Świeżo wyciskane soki w 99% będą wyłączone z tego programu, a na szwedzkim stole zabraknie feerii kolorów, smaków i zapachów, jakie możemy znaleźć za parę groszy na najbliższym warzywniaku. All inclusive na wakacjach tuczy, rozleniwia i zabija ciekawość świata. Jeśli decyduję się na tę formułę, to z pobudek czysto finansowych i pragmatycznej chęci pomocy żonie, która opiekuje się trójką naszych maluchów, gdy ja pracuję zdalnie. Oprócz tego w krajach słynących z doskonałej kuchni, takich jak Grecja, Albania czy Włochy, wybór takiego systemu to świętokradztwo. All inclusive, siłą rzeczy, prędzej czy później zawsze pójdzie w ilość i masówkę, a nie jakość. Bywają hotele lepsze i gorsze, tańsze i droższe, ale powyższe stwierdzenie w mniejszym lub większym stopniu odnosi się do każdego z nich. Poza sezonem możemy się spodziewać okrojonych świadczeń w ramach „wszystko w cenie”, a w wakacje – sporych kolejek do baru czy szwedzkiego stołu.

Nie twierdzę, że ta opcja jest zupełnie zła i absolutnie jej nie odradzam, a wręcz polecam w wypadku, gdy się opłaca. Natomiast podejmując decyzję, powinniśmy mieć świadomość plusów i minusów takiego wyboru.

5. CENA ŚWIADCZY O TOWARZE

Nauczono nas, że cena świadczy o towarze. Źle nas nauczono! A przynajmniej w sektorze usług nie zawsze to tak działa. Nie wszyscy turyści mają świadomość, że cena, którą płacą, nie zawsze odzwierciedla realne nakłady finansowe organizatora turystyki, zainwestowane w ich podróż. Duże biura podróży czarterują samoloty na cały sezon i w podobny sposób bukują miejsca w hotelach dla swoich gości. Ich zadaniem sprzedażowym jest upchnąć ten pakiet w jak najwyższej cenie z korzyścią dla siebie. Czasami jednak okazuje się, że jakiś termin lub lotnisko sprzedaje się gorzej i organizator musi oddać imprezę turystyczną w ręce klienta dużo poniżej kosztów własnych. O zarobkowaniu nie marząc. Uwielbiam słuchać dyskusji Polaków na hotelowej plaży, wymieniających się spostrzeżeniami, kto ile zapłacił. I różnice rzeczywiście są duże. Pomimo, że mówimy o tym samym terminie, hotelu, wyżywieniu i samolocie.

Bardzo często pytacie mnie, którego organizatora turystyki polecam. W wypadku zwykłych wylotów pakietowanych czarter + hotel nie ma to żadnego znaczenia. Wybieram tego, który w danym terminie sprzedaje mniej i jest w stanie zaoferować najniższą stawkę, by wypełnić samolot. Takim porównaniom służą wyszukiwarki internetowe typu wakacje.pl Najlepszym narzędziem są jednak na bieżąco aktualizowane systemy rezerwacyjne, którymi dysponują agenci (ci mali, u których warto kupować). Ludzie boją się ofert w zbyt dobrej cenie. Tymczasem są to takie same pakiety, jak wszystkie inne. Po prostu dany termin lub hotel się nie sprzedał. W swoim życiu byłem z biurem podróży za 600 zł w sezonie na Korfu (w cenie przelot, zakwaterowanie, bagaż i transfer), za 1200 zł w Dubaju, za 2000 zł na Cabo Verde. Oczywiście takich ofert nie uzyskujemy wchodząc do pierwszego lepszego biura z zapytaniem o Kretę z Katowic na 15 lipca. Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że najtaniej i najbardziej komfortowo można wypoczywać z biurem w maju (po długim weekendzie), październiku (ostatnie 2 tygodnie operacji czarterowych na większości destynacji) i grudniu (z wyłączeniem Bożego Narodzenia i Sylwestra). Covid zdziesiątkował wyloty i nieco postawił wszystko na głowie. Spore wahania popytu i niepewność jutra dają dobrze poinformowanemu klientowi nowy wachlarz możliwości. Warto na to spojrzeć właśnie z tej strony i świadomie z tego skorzystać.

CIĄG DALSZY NASTĄPI…

Dawid Łasut – społecznik, podróżnik, trener językowy i publicysta.

Właściciel CJR “Efektywny rosyjski”. Organizator dziesiątków happeningów i spotkań krajoznawczych w Krakowie. Znany z akcji 2500 Tulipanów dla Krakowianek oraz corocznego Balu Dyplomacji Wschodniej. Współautor Alei Muralowej ku czci Żołnierzy Wyklętych na Azorach, od lat związany z fundacjami „Nie dzieli nas wiek” oraz “Możesz na mnie liczyć”.

Poprowadził wiele wydarzeń charytatywnych w Małopolsce oraz finał WOŚP w cypryjskiej Larnace. Namiętny podróżnik i nałogowy palacz. Prywatnie szczęśliwy mąż oraz autor trójki wspaniałych maluchów. W nieprzerwanej podróży bez masek od 2 września 2020. Aktywny w sieci – https://www.facebook.com/dawidlasut.

59+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Czasowa głodówka jako sposób na uzdrawianie

Według wielu ekspertów, współczesny model jedzenia zakładający trzy posiłki dziennie i przekąski nie ma podstaw naukowych, ani wynikających z historii naszych przodków – wręcz przeciwnie,

Send Us A Message