Po burzy zawsze wychodzi słońce. O zaletach kwarantanny opowiadają kobiety biznesu

Optymistom zawsze żyje się lepiej. To oczywiste! Lubię ludzi, którzy, mimo trudności, jakie napotykają na swojej drodze, idą z uśmiechem przed siebie, traktując problemy jako nieodzowną część życia, która kształtuje charakter i uczy bycia twardym. Należę do osób, które mają świadomość tego, że pozytywne nastawianie do świata i ludzi pomaga w osiąganiu wyznaczonych celów i daje poczucie szczęścia. Że negatywne myśli rodzą złe samopoczucie i trudne emocje.

W swoich książkach często piszę o tym, że nasze myśli materializują się. To, o czym myślimy, dostajemy. Jeśli skupiasz się tylko na problemach, zmartwieniach i negatywnych emocjach, będziesz miał ich coraz więcej. Jeśli pielęgnujemy w sobie pozytywne myślenie, mamy szansę usunąć lęk przed porażką, który tak bardzo blokuje ludzi przed osiąganiem sukcesów. Dzięki pozytywnemu nastawieniu do życia stajemy się bardziej wdzięczni za to, co życie nam oferuje, przyciągając tym samym do siebie ludzi wspierających nas, życzliwych, podobnie patrzących na świat.

Spokój i optymizm pozwalają nam odkryć nasze pasje, powołanie, cel życia. Siła psychiczna jest kluczem do bycia wytrzymałym i odpornym, gdy sprawy wymykają się spod kontroli, kiedy pojawiają się problemy czy sytuacje, do których nie przywykliśmy. Jak choćby ta związana z koronawirusem i przymusowym siedzeniem w domu.

Zamiast narzekać i widzieć wszystko w czarnych kolorach, warto zastanowić się nad tym, jakie plusy niesie ze sobą czas spędzany w domu. Bo dla mnie jest on na pewno zbawienny. Wreszcie zatrzymałam się, odpoczęłam. Zaczęłam poznawać siebie na nowo i zaprzyjaźniać się ze sobą. Zaczęłam wsłuchiwać się w siebie, sporo rzeczy zmieniać, rozumieć, co jest naprawdę ważne. Mam czas na zaległe książki, rozkręcenie nowego projektu związanego z portalem, który właśnie czytacie. Mam czas, by odezwać się do znajomych, z którymi dawno nie miałam kontaktu, bo zawsze coś stało na przeszkodzie, by napisać czy zadzwonić.

Jak wolny czas wykorzystują kobiety biznesu, z którymi mam przyjemność współpracować i jakie pozytywy dostrzegają w obowiązkowej kwarantannie? Co mówią o kryzysie, który dotknął ich biznesy?

– Kryzys jest łaską – trudną, ale zawsze łaską – mówi Małgorzata Dąbrowska, prezes Fundacji Boskie Skrzydła, trener biznesu i relacji. Jesteśmy razem: razem jemy, pracujemy, rozmawiamy, uczymy się siebie na nowo, razem spędzamy wolny czas. Razem się modlimy – zdecydowanie więcej – wspólna msza święta – taka prywatna, wręcz intymna z przytuleniem na znak pokoju, wspólna Koronka, Różaniec czy choćby Anioł Pański. Porządkujemy przestrzeń wokół siebie – zupełnie naturalnie chcemy uczynić nasz dom piękniejszy i bardziej uporządkowany. I nagle znalazł się czas na garaż, na garderobę, na zdjęcia itd. Uczymy się – okazuje się, że jest czas na odłożone szkolenia on-line i że naprawdę są świetne i to działa. Liczymy – dokładniej analizujemy koszty i przychody, zarówno w życiu osobistym, jak i w biznesie. A to bardzo potrzebna lekcja mądrości. Doceniamy, co mamy, gdzie jesteśmy. Doceniamy rodzinę, przyjaciół, piękny dom i ogród. Doceniamy też to, że mamy tak rozwiniętą technikę komunikacji. Dostrzegamy więcej dobra i chcemy każdego dnia być choć trochę lepsi. Stajemy się bardziej świadomi. W obliczu zagrożenia weryfikujemy wartości – zadajemy sobie pytania o to, co jest najważniejsze, co tak naprawdę cenimy najbardziej. Wreszcie mamy czas, aby uczyć się prawdziwie KOCHAĆ!

Magdalena Teterko-Walczak, emotellerka, CEO „Bez Etatu”, uważa, że czas kwarantanny to doskonały czas na poznanie samych siebie: Ten przerażający obłęd jest dla nas szansą na odnalezienie samych siebie. Nie mogąc spotkać się z nikim innym, jest szansa, że wreszcie spotkamy się z samym sobą. Znajdziemy czas na refleksję, na zrobienie tego, co tak naprawdę kochamy, a o czym w codziennym pędzie zapomnieliśmy. Pozostając w domu, głowa wypełni się na nowo własnymi myślami, a odrzuci te przysposobione i obce. Serce wypełni się uczuciami własnymi, a pożegna te niechciane i nie nasze. Ciało odetchnie rytmem, porzucając pęd nieludzki zarezerwowany maratończykom. Pozostając w domu, oddech uspokoi się na tyle, że zaczniemy go w ogóle zauważać i zrobimy z niego użytek, dając siłę każdej komórce naszego ciała. Jednak bądźmy uważni, gdyż bycie z samym sobą to nie lada wyzwanie. Odwykliśmy od tego, świat nas tego nie uczy. A przecież tylko słuchając siebie i będąc w zgodzie ze sobą, możemy żyć w zgodzie z innymi. Tylko słuchając siebie, możemy naprawdę usłyszeć innych. Innych, którzy są obok nas, ale przestaliśmy ich widzieć, uśmiechać się, odzywać. Przegapiliśmy to, jak nasz 2-latek uśmiecha się, wystawiając śmiesznie dwa przednie zęby. Przegapiliśmy, jak nasza 5-latka pięknie rysuje literkę B z dwoma kształtnymi brzuszkami. Przegapiliśmy, jak nasza żona zapuściła długie włosy, a mąż przestał nosić kapcie, bo nie ma na nie czasu. Przegapiliśmy to, jak nasi rodzice zestarzeli się jakoś tak szybko, szybciej niż powinni. Goniąc, przegapiamy. Biegnąc, nie zauważamy. Spiesząc się, gubimy to, co ważne. Gubimy często już bezpowrotnie. Pozostając w domu, jesteśmy uważniejsi. Niczym ważka uważnie możemy dostrzec rzeczy, o istnieniu których w ogóle nie wiedzieliśmy. Pozostając w domu, jesteśmy oddani temu, co przestało się dla nas liczyć. Pozostając w domu, jesteśmy bliżej siebie, a tym samym bliżej innych. Mimo że się izolujemy, to się przybliżamy, dotykamy tego, co ważne, przytulamy siebie, a tym samym cały świat. Wykorzystajmy ten dar izolacji, niech zaowocuje dobrem i pięknem. Wykorzystajmy tę szczyptę luksusu i pozwólmy, by wspólnie spędzony czas odmienił nas na lepszych. To lekcja – lekcja o nas samych.

Podobnego zdania jest Sabina Olesiak, agent ubezpieczeniowy z Krakowa: Uważam, że w naszym życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Kwarantanna #zostańwdomu to wyzwanie niemalże dla całego świata. Mimo że praca, którą wykonuję, wymaga ciągłych spotkań z ludźmi, bywania tu i tam, upłynął kolejny tydzień, a ja zaczęłam się przyzwyczajać i dostrzegać moc korzyści z bycia w domu. Oprócz aspektów finansowych, gdzie nie wydaję pieniędzy na mieście, kupując obiad czy kawę, mój bak z paliwem jest ciągle pełny, szpilki mniej się zużywają i cera od makijażu odpocznie, będąc tu i teraz, mogłam zanurzyć się w sobie. W spokoju, szczęściu, miłości, kreatywności, otwartości do siebie i świata. Zdefiniować własne wartości i dokonać wyboru, czy droga, którą dotychczas pędziłam, miała właściwy kierunek. Co straciłam, pędząc, a nad czym się teraz będę mogła zatrzymać. Jak widać niemożliwe nie istnieje. Być może warto, będąc na wolności, wymienić niektóre drogowskazy i inaczej zdefiniować szczęście.

Agnieszka Czajkowska-Wendorff, psycholog, psychoterapeuta, również potwierdza, że kwarantanna to czas, który możesz wykorzystać na poznawanie siebie, zwłaszcza jeśli do tej pory pędziłaś jak szalona. – Właśnie teraz możesz zastanowić się nad drogą, którą podążasz, czy jest właściwa, a przede wszystkim twoja. Masz niebywałą okazję zająć się sprawami, które odkładałaś na „później”. Może chciałaś założyć bloga, napisać książkę, namalować obraz, uszyć sukienkę, ale brakowało ci odwagi? Może marzyłaś, by zjeść śniadanie w łóżku, upiec ciasto, przygotować obiad bez pośpiechu, ale… No właśnie, nie było na to czasu. Teraz jest! Teraz możesz doświadczyć tego, co było nieosiągalne z powodu tego biegu… Czas spędzony w domu to sposobność, by lepiej poznać rodzinę. Brzmi absurdalnie? Niezupełnie. Moje terapeutyczne doświadczenie pokazuje, że mieszkamy pod jednym dachem, a niewiele o sobie wiemy. Możecie np. stworzyć swoją własną grę rodzinną, w której odpowiadacie na pytania napisane wcześniej przez wszystkich członków rodziny. Od ciebie zależy, czy dany ci czas przeznaczysz na karmienie siebie lękiem, czy pozwolisz sobie na piękną podróż w głąb siebie.

O tym, że warto doceniać czas, który teraz jest nam dany, mówi Beata Jurasz, przedsiębiorca, Life & Business Coach, autorka książek: – Wszyscy jesteśmy w takiej samej sytuacji, mamy podobne perspektywy i warunki, takie same szanse działania i reagowania na zmieniającą się rzeczywistość, rynek i nieokreśloną przez żadnych ekspertów przyszłość. Jesteśmy dzisiaj w strefie dyskomfortu lub komfortu, który wymusza lub pozwala nam na realne pobudzenie naszej kreatywności, proaktywności i po prostu działanie. Różnimy się między innymi tym, kim jesteśmy, ile mamy lat, gdzie mieszkamy, jaki mamy styl życia, jakie biznesy prowadzimy. Jedyną rzeczą, którą mamy i której mamy tyle samo, jest czas! Z tego powodu każda sekunda jest wyjątkowa, bo ona nigdy nie wróci. I kiedy zadamy sobie dzisiaj kilka pytań: jak wygląda dzisiaj nasza sytuacja zawodowa, prywatna, zdrowotna, rodzinna, finansowa, jakie mamy dzisiaj wyzwania, to sprawdzimy, co robiliśmy w przeszłości i zobaczymy, co możemy ulepszyć, aby takie trudności, jeśli są, nie powtarzały się. Teraz mamy czas na to, na co zwykle nam go brakuje, aby zmienić swoją przyszłość poprzez to, że teraz coś zrobimy, ulepszymy, po prostu zaplanujemy. W biznesie to czas obserwacji i reagowania na rynek i odpowiedzi na aktualne problemy naszych klientów, bo jest tych problemów teraz bardzo dużo. Kiedy pomożesz je rozwiązać, będzie to twoim sukcesem tego czasu. Dzisiaj mamy takie same szanse i nie mamy nic do stracenia. Możemy próbować i w końcu się odważyć na to, do czego brakowało nam często odwagi. Możemy uczyć się nowych rzeczy, otworzyć na inne i robić wkrótce to, o czym marzyliśmy. Zrozumienie, jak działa ten klucz, przynosi wolność i szczęście w codzienności. Znajdź moment, doceń ten czas i zauważ, przyjrzyj się, gdzie jesteś i na co się spóźniasz w swoim życiu? Na jakie doświadczenia, na jakie miejsca, na jakie marzenia? I kiedy będzie szansa, w końcu to zrób, a dzisiaj zrób pierwszy krok w stronę ich realizacji. To jest twój czas i masz na niego wpływ.

Monika Kamieńska, filolog, menedżer kultury, wykładowca akademicki, publicystka, artystka, uważa, że świat wysyła do nas SOS i powinniśmy mądrze odpowiedzieć na jego wołanie. Jak sama przyznaje: – Nie jestem niepoprawną optymistką, ale to prawda, że moja szklanka jest zawsze do połowy pełna, a nie pusta. Zatem choć obecna sytuacja do pozytywnych zaliczyć się nie da, to jednak można, przy odrobinie dobrej woli, odnaleźć w niej jakieś pozytywy. Na przykład kwarantanna. No i owszem, siedzi człowiek w domu, nosa ma nie wytykać i dobrze, bo i po co narażać siebie i innych? Ale po pierwsze, idą święta i okna spokojnie można umyć (u mnie w domu siedzi mąż, więc okna umyte, chłop czuje się potrzebny i ja zadowolona). Po drugie, można w szafach wreszcie powymieniać garderobę z zimowej na lżejszą. Szuflady ucieszą się z porządków, a i dzieci, jeśli są, zagospodarować w tym celu można. Kolejnym pozytywnym akcentem może być także odrobienie zaległości w czytaniu, a w moim przypadku pisaniu czy przepisywaniu leżących od dawna w szufladzie napisanych naprędce tekstów. Jest nareszcie chwila na rozmowy z bliskimi i dalekimi (tu z pomocą przychodzą nam social media i komunikatory), czas na zabawy i wspólną naukę z dziećmi. To także czas na przemyślenia wszelkie, jeśli człowiek przyzwyczajony, bo nieprzyzwyczajonym do myślenia to już nic ni pomoże. A tak już na poważnie – to czas na uważność, na zatrzymanie się w biegu i skupienie na tym, co naprawdę ważne.

– Nie taki diabeł straszny, jak go malują – twierdzi Aneta Guść, właścicielka platformy online sprzedazhurtowaodziezy.pl: Bardziej niż możliwość zarażenia się wirusem, przerażała mnie myśl o pozostaniu w domu. Nie jestem typem domownika, więc informacja o kwarantannie wywołała we mnie strach „co teraz będziemy robić?”, „jak my wytrzymamy tyle czasu w domu?”. Minęło dwa tygodnie i okazało się, że nie jest tak źle. Wystarczyło otworzyć się na nową sytuację i zmienić priorytety. To, co dla mnie jest największą wartością, to czas spędzony z rodziną. Dzięki temu, że nie trzeba było rano wstać, razem z moją nastoletnią córką mogłyśmy pozwolić sobie na dłuższe wieczorne rozmowy. Spełniliśmy marzenie mojego męża o wspólnym gotowaniu i przypomnieliśmy sobie grę z naszych młodzieńczych lat „państwa-miasta”. Lista na kolejne „wolne” dni jest już gotowa, a w niej m.in. wiosenne porządki, tym razem nie będę robiła tego sama, a zaangażuję w to moich bliskich. Nie zabrakło też miejsca na chwile dla siebie i swój rozwój.

Anna Miastkowska, wspólniczka w Grupie Komunikacyjnej Jagiełło Miastkowska, twierdzi, że spokojniejszy tryb życia pozwala dopracować dla naszych klientów rozwiązania, które nie tylko dadzą im szansę na przetrwanie tego trudnego czasu, ale też niosą nową jakość dla ich partnerów biznesowych i ich klientów: – Plusów w całej obecnej sytuacji paradoksalnie widzę bardzo wiele. Poza oczywistymi – możliwością nadrobienia zaległości w czytaniu, w pracach domowych czy bezkarnym prowadzeniu długich rozmów telefonicznych z przyjaciółmi, to też ogromna szansa na zrealizowanie różnych zawodowych planów, na które dotąd nie zawsze był czas. Kwarantanna i cała sytuacja epidemiologiczna zmusza do szukania nowych rozwiązań albo pochylenia się nad inicjatywami, które dotąd nie były brane pod uwagę, jak na przykład przeniesienie aktywności do Internetu, czego wciąż wielu przedsiębiorców się boi lub nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak może swoje usługi świadczyć w ten sposób. Pamiętajmy, że ten kryzys pozwoli wyłonić liderów, zarówno takich personalnych w kadrze zarządzającej daną firmą, ale również liderów – marki w danej branży. Przetrwają najsilniejsi, ale nie tylko tacy, którzy mają duże oszczędności na koncie, ale również, a może przede wszystkim ci, którzy nie boją się szukać w kryzysie nowych możliwości. I naszym celem jest pomoc innym przedsiębiorcom w znalezieniu tych nowych kanałów rozwoju. Musimy pamiętać, że utrzymanie miejsc pracy i płynności w prowadzeniu przedsiębiorstwa jest dużo tańsze i mniej obciążające niż późniejsza próba odbudowania tego, co dzisiaj zostawimy przez poddanie się i bezczynność. Wierzę, a nawet jestem pewna, że wyjdziemy z tego kryzysu wraz z naszymi klientami silniejsi. Co ciekawe, zgłosiło się do nas kilka firm z prośbą o pomoc w stworzeniu nowej strategii i wytyczeniu nowych kierunków rozwoju. I to nas bardzo cieszy, bo Polacy pokazują, że się nie poddają, że biorą sprawy we własne ręce. Dla sporej części osób ta kwarantanna to czas przewartościowania wielu kwestii, dla mnie również. I o to właśnie chodzi, o umiejętność wykorzystania każdej sytuacji i przekucia jej na swoją korzyść. To ogromny plus tej kwarantanny, tylko trzeba umieć go dostrzec. Ja dostrzegam i jestem pewna, że na tym skorzystamy.

Elżbieta Jachymczak, dziennikarka ekonomiczna, prezes zarządu Akademii Kobiecej Przedsiębiorczości, swoją działalność również przeniosła do sieci i widzi w tym sporo plusów: – Od trzech tygodni moja praca, znacznie bardziej niż wcześniej, została przeniesiona do sieci. Brak możliwości organizowania spotkań z czytelnikami oraz wydarzeń, jakim była planowana przez wiele miesięcy premiera mojej książki „69 Biznesowych Porad dla Przedsiębiorczych Kobiet”, spowodowały przyspieszenie kolejnych kroków biznesowych. W tym czasie nagrałam audiobooka, którego można słuchać za darmo na YouTubie, rozpoczęłam pracę nad pierwszym numerem mojego dwumiesięcznika o tematyce biznesowej oraz znalazłam czas dla rodziny, szczególnie na odrabianie lekcji z synem. Wiem, że nie każdy dostrzega plusy obecnej sytuacji, ale warto pamiętać, że pozytywna energia, spokój, umiejętność dopasowania się do zmieniającej się rzeczywistości oraz wyznaczony kierunek działania pomogą przetrwać nawet najtrudniejsze chwile w życiu.

Marzena Ewa Zdolska, mentorka, trenerka biznesu, przyznaje, że ma to szczęście, że potrafi szybko przystosować się do sytuacji, nawet tak ekstremalnej jak ta, która nas spotkała. – Znam mechanizmy, jakie prowadzą nas w tak niestandardowych momentach i potrafię je nazwać. Być może dlatego łatwiej mi to zaakceptować. Dla mnie to czas, który jest w pewnym sensie błogosławieństwem. Ciężko włączyć aż taki hamulec w codziennych obowiązkach, bo zawsze jest coś ważnego do zrobienia. Samo zredukowanie spotkań wygenerowało u mnie mnóstwo wolnego czasu, który poświęcam teraz na odkopywanie moich ulubionych zajęć. Gram na gitarze, śpiewam, maluję, wysypiam się, mam czas na komponowanie zdrowych, pięknych posiłków. Poza tym jestem wręcz niepoprawną optymistką, więc nie myślę o tym, jak jest źle, a jak będzie dobrze, gdy to wszystko się skończy. I taką postawę polecam.

Ewa Sidor, licencjonowana kosmetolog, właścicielka Gabriel Salon Urody, traktuje obecny czas jak sprawdzian, z którego wyciąga wiele lekcji: W listopadzie po 10 latach pracy jako kosmetolog otworzyłam nowy wymarzony salon, który od 2 tygodni jest zamknięty. Ten czas przede wszystkim udowodnił mi, że jestem liderką, a fundamenty, jakie buduję od lat, są silne. Zobaczyłam, że w moim zespole są osoby, które pomimo trudnych warunków pracują poza strefą komfortu, ponieważ chcą nadal być na moim pokładzie. Moi klienci dostrzegli, że od lat dbam o higienę i bezpieczeństwo w gabinecie. Moja społeczność mnie wspiera, z czego jestem bardzo dumna. Poza tym nadrabiam czas: piszę własną książkę, w końcu ruszył mój sklep WWW, wprowadziłam również usługi online oraz codziennie nagrywam i spotykam się z moimi klientami w sieci. Od roku buduję również Zespół Marzeń i tzw. druga nogę finansową z marką Forever. Wielu z moich przyjaciół otwiera oczy wreszcie i dostrzega, że polscy przedsiębiorcy powinni się wspierać, bo w nas jest siła. Wierzę, że dzięki temu kryzysowi nauczmy się współpracować jeszcze lepiej. Wierzę, że ten czas przyniesie zmiany w sposobie rozliczania makro i mikrofirm i ufam, że to już koniec traktowania nas jak robotów. Prywatnie doceniam czas, jaki zyskałam dla mojego syna, który jest w 5 klasie: nauka online, wspólne gotowanie czy wspólne ćwiczenia, na które nie było czasu, to dziś dla mnie luksus. W moim życiu było wiele testów dla mojego małżeństwa i dziś cieszę się, ponieważ widzę, ile dla siebie znaczymy. Kwarantanna to kolejna burza, którą przejdziemy, dając sobie wsparcie.

Katarzyna Kędzierska z marki M’onduniq Professionel dodaje: – Dla mnie kwarantanna okazała się moją prywatną szczyptą luksusu, ponieważ odkąd świat zwolnił, w końcu nic nie muszę, jedynie tylko mogę. Zaczęły więc spełniać się wszystkie moje dotychczasowe wizualizacje. Praktycznie rzecz biorąc, mam czas na wszystko, mimo że nie zdążyłam posprzątać jeszcze mieszkania. Kwarantanna to również ogromne oszczędności zarówno te związane z wydatkami dnia codziennego, jak i oszczędności związane z stratą energii na totalne bzdury typu nadmierne przywiązywanie wagi do własnego wyglądu. Ważne oczywiście, aby się umyć, uczesać i ubrać, ale nic więcej nie jest nam teraz potrzebne. Mogę skoncentrować się na realizacji swoich pasji, przemyśleniu swojego życia, nakreśleniu swoich wizji na przyszłość. Mam taki komfort poświęceniu się tylu rzeczom, na które do tej pory zawsze nie wystarczało mi czasu. Mam nadzieję, że teraz każdy z nas to doceni. Dotychczasowe deficyty związane z brakiem wolnego czasu zainwestowałam w stos książek oczekujących na mnie z utęsknienie od wielu tygodni oraz poradniki, jak upiec chleb moich marzeń. Jestem zrelaksowana i wyspana, a moja skóra lśni i zdaje się być równie szczęśliwa jak ja.

Stasia Nowak-Torczyńska, właścicielka marki odzieżowej Myself, odrobinę światła pozytywu w tych ciężkich chwilach upatruje przede wszystkim w bliskości obcowania z najbliższymi, z cudownymi córeczkami i wspaniałym mężem. – Spędzając praktycznie w całości ten czas w domu, poświęcamy się wzajemnie dla dobra naszej rodziny. Czas wypełniamy nauką, pracą i wzajemnymi czułościami. Jest czas na gry, zabawy, ale przede wszystkim to, co scala naszą rodzinę – czas na modlitwę. Mam też czas na refleksję i dłuższą chwilę zadumy, aby łączyć się w bólu z tymi wszystkimi, którzy mierzą się z tym niewyobrażalnym doświadczeniem. Choć mam wiele pasji, do których niewątpliwie zaliczam moją pracę, to nie jest mi łatwo w tych trudnych chwilach porwać się temu bez pamięci.

Jako osoba głęboko wierząca cieszę się, że wiele osób ten czas poświęca na rozmowy z Bogiem, podobnie jak ja. Jak mówi moja serdeczna znajoma Dorota Lange, właścicielka Make Up Academy by Dorota LANGE w Białymstoku: Warto dostrzec dobre strony sytuacji, w której się znaleźliśmy i pamiętać, że tak naprawdę nie mamy na nią wpływu. Jestem dość aktywną osobą, więc na początku wysprzątałam całe mieszkanie, zrobiłam porządek w szafach i chyba nigdy nie sprawiło mi to tyle przyjemności. To jest też dobry czas na medytację i zajrzenie w głąb siebie. Modlitwa, rozmowa z samym sobą, z Bogiem daje mi siłę. To właśnie dziś mam mnóstwo czasu na relację z Nim. To jest ten moment, kiedy można pogłębić swoją wiarę, dostać wskazówki oraz nadzieję, że to, co teraz dotknęło świat, się skończy. Dla mnie to znak, że powinniśmy zwolnić, zacieśnić relacje z najbliższymi, choćby rozmowy przez telefon. Z przyjaciółkami wprowadziłyśmy tradycje i codziennie pijemy kawkę na face time i ładujemy się wzajemnie dobrą energią. Co rano dziękuję Bogu za to, że mogę rano wstać, że jestem zdrowa, mam wspaniałych przyjaciół i rodzinę. Zawodowo oczywiście wszystko wyhamowało, ale technologia dała mi taką możliwość że przez Skype prowadzę kursy wizażu i nadal poznaję niesamowite kobiety z różnych stron świata, które nie marnują czasu i nie zamartwiają się. Cieszę się, że w dobie koronawirusa pragną nauczyć się sztuki makijażu i po wszystkim zaskoczyć koleżanki w pracy.

Podobnie jak Dorota, również Monika Patkowska, lifecoach, wykorzystuje obecny czas na medytację i zadbanie o swoje zdrowie. Otwarcie przyznaje: Z początkiem marca mój czas się zatrzymał. Kiedy musisz zwolnić tempo życia i nie ma opcji wymówek, to nagle twoje priorytety zaczynają się przeobrażać. Pierwsze, co poczułam, to paradoksalnie ulgę i poczucie zbiorowej odpowiedzialności. Teraz głównym życiowym priorytetem stało się zdrowie, nie tylko własne i moich bliskich, ale każdego człowieka na ziemi, ponieważ temat dotyczy wszystkich. Nagle okazało się, że mam więcej czasu na medytację, którą tak cenię, ale w natłoku wcześniejszych obowiązków spychałam ją na sam koniec. Mieszkam w Bieszczadach, a za domem mam łąkę i las. W marcu praktycznie każdego dnia byłam na spacerach z moimi psami wśród zieleni. Zdążyłam ze spokojem zrobić ziołowe maceraty, herbatki etc. Odnowiłam kontakty, za którymi tęskniłam, ale wciąż brakowało czasu i czuję pierwszy raz od dawna, że nie zaniedbuję zdrowia. Kilka dni temu zrobiłam kolejny chleb po długiej przerwie. Kuchnia, w której pachnie chlebem domowej roboty – bezcenne. Czuję, że mimo całej okrutnej sytuacji i kwarantanny żyję tu i teraz bardziej świadomie niż kiedykolwiek wcześniej. Wiem i głęboko wierzę w to, że od choćby medytacji zależy, czy wybiorę lęk czy zbiorowe poczucie odpowiedzialności i czerpanie z każdego dnia tyle, ile mogę. Dar życia to krucha materia. Mów tym, których kochasz o tym, jak bardzo są dla ciebie ważni. Wybaczaj i doceniają każdy dzień.

Kochani, pamiętajmy, że to myśli tworzą naszą rzeczywistość. Nasz świat jest kreowany poprzez to, co mamy w naszych umysłach: poprzez nasze marzenia, obawy, lęki, oczekiwania. Ogranicz, a najlepiej usuń czarne myśli ze swojej głowy! Przejmij nad nią stery i zacznij dostrzegać w każdej sytuacji jej pozytywy. Celebruj każdą chwilę, ciesz się tym, co daje nam teraz świat! Pielęgnuj relacje z rodziną, bliskimi. Jeśli wierzysz w Boga – skup się na gorliwej modlitwie i medytacji. Dają spokój i niesamowite wyciszenie. Rozwijaj swoje pasje, czytaj książki, słuchaj muzyki, odkrywaj nowe talenty. I pamiętaj: będzie dobrze! Po każdej burzy zawsze wychodzi słońce.

Ilona Adamska

2+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message