Tomasz Ciachorowski: Artystą czuję się rzadko

– Nie widzę powodu dla którego miałbym nie pomagać. Mam na to czas, środki, platformę na której mogę to robić i jakieś wewnętrzne przekonanie, że jestem dłużnikiem społeczeństwa, od którego dużo dostałem i jestem w ten sposób zobligowany do dobroczynności na rzecz tego społeczeństwa. – mówi aktor Tomasz Ciachorowski, gwiazda serialu „Na dobre i na złe” i „W rytmie serca”, nominowany przez magazyn VIVA do tytułu „Najpiękniejszy Polak” a także do nagrody „Telekamery 2011”.

Skąd pomysł, żeby zostać aktorem? Od dziecka wiedziałeś, że to właśnie z aktorstwem chcesz związać swoją przyszłość?

Pomysł, żeby zostać aktorem narodził się w mojej głowie dość późno. Studiując na Politechnice Gdańskiej zaangażowałem się w działalność amatorskiej grupy teatralnej stworzonej przez moich przyjaciół z ZHP. To wtedy odkryłem w sobie zamiłowanie do sceny. Ale dopiero po ukończeniu studiów przestałem o aktorstwie myśleć wyłącznie w kategoriach hobby i podjąłem naukę w szkole teatralnej.

Co najbardziej fascynuje Cię w zawodzie aktora? 

Uprawianie tego zawodu daje mi możliwość wcielania się w postaci, które nie będąc mną pozwalają mi poprzymierzać inne, bardziej złożone tożsamości. Mogę mówić cudzymi słowami i chociaż na chwilę żyć tak jakby cudzymi losami. Tyle że w tych życiorysach wszystko jest już ustalone, a ja tylko podążam wytyczoną przez scenarzystę albo dramaturga ścieżką.

Czy w świecie show-biznesu w którym się na co dzień obracasz, jest czas na prawdziwe relacje, szczere przyjaźnie? Czy przyjaciół masz jednak spoza planu zdjęciowego, spoza świata mediów?

Mam wielu przyjaciół, którzy na co dzień pracują w show-biznesie i relacje między nami są oparte na zaufaniu i wzajemnej trosce. Funkcjonuje taki mit że show-biznes to siedlisko żmij. Muszę powiedzieć że ja na swojej zawodowej drodze miałem widocznie szczęście spotkać ludzi, którzy zamiast podstawiania mi nóg z reguły mnie wspierali.

Wiele znanych osób twierdzi, że granie w reklamach podważa wiarygodność aktora. Jakie jest Twoje zdanie w tym temacie?

W świecie w którym zdecydowana większość aktorów reklamuje produkty na łamach czasopism, na ekranach telewizorów i w social mediach stało się to po prostu kolejną formą zarobkowania dla tych osób. Na ich wiarygodność lub reputację może jednakże wpływać rodzaj produktów i usług jakie decydują się promować, forma tej promocji i na ile ten przekaz spójny jest z wyznawanymi i deklarowanymi przez nich wartościami.

Jak sądzisz, jakie jest miejsce teatru we współczesnym świecie? Ma szansę się obronić przed konkurencją filmów dostępnych w sieci, przed komercją? Czy ludzie w dobie koronawirusa tęsknią za pójściem do teatru? 

Myślę, że teatr którego korzenie sięgają antyku ma tak ugruntowaną pozycję, że żaden koronawirus ani show telewizyjne nie jest dla niego zagrożeniem. Oczywiście, że teatr również ewoluuje i obecnie zaczyna w większym stopniu niż w XX wieku podlegać prawom wolnego rynku, ale z pewnością przetrwa, nawet jeśli z powodu pandemii będzie musiał zostać na jakiś czas zawieszony. Teatr ma nad telewizją fundamentalną przewagę. To żywa sztuka, która stwarza się na oczach widza. Poza tym spotkanie aktorów z publicznością bez pośrednictwa ekranu telewizora i wymiana energii między tymi stronami jest doprawdy magiczna.

Elementem, który zawsze towarzyszy występom scenicznym młodych artystów jest trema. Czy dziś, po latach, wciąż ją jeszcze odczuwasz grając w filmach, serialach, występując w programach telewizyjnych? 

Trema zawsze towarzyszy mi podczas wystąpień publicznych. Oczywiście po latach uprawiania tego zawodu wiem, jak ją okiełznać i przekuć w energię, która wspiera mój występ ale zdarzają się wciąż momenty w których trema krępuje mi język i usztywnia ciało. Dzieje się tak kiedy wkraczam na nieznane dla mnie terytorium. Dlatego tak ważny w mojej pracy jest etap przygotowań i prób.

Czujesz się artystą spełnionym? 

Artystą czuję się ostatnio rzadko, a spełnionym chyba jeszcze nigdy się nie poczułem. Mam nadzieję, że kiedyś, na mecie, będę mógł to o sobie powiedzieć.

fot. Artur Stelmach

Masz w sobie naturę ryzykanta?  

O tak. Tylko dlatego udało mi się pokonać tyle ograniczeń i dotrzeć do tego miejsca w którym jestem. Mówi się, że kto nie ryzykuje – nie pije szampana.

Jesteś osobą, która słynie z dobrego serca. Pomagasz wielu fundacjom i organizacjom, m.in. Fundacji Dietering. Warto pomagać? Co daje Ci pomaganie? 

Po prostu nie widzę powodu dla którego miałbym tego nie robić. Mam na to czas, środki, platformę na której mogę to robić i jakieś wewnętrzne przekonanie, że jestem dłużnikiem społeczeństwa, od którego dużo dostałem i jestem w ten sposób zobligowany do dobroczynności na rzecz tego społeczeństwa.

Pamiętasz najbardziej szaloną rzecz, jaką do tej pory zrobiłeś w swoim życiu? 

Myślę, że najbardziej szaloną decyzją było włożenie dyplomu mgr inż. budowy statków do szuflady i przeprowadzka w wieku 25 lat do Olsztyna, gdzie zdałem do studium aktorskiego i zacząłem wszystko od zera. Nie wiem czy dziś stać by mnie było na taką brawurę.

Jesteś niezwykle aktywną osobą w social mediach. Zawsze w wypiekami śledzę Twój Instagram. Wrzucasz fajne, dobrej jakości zdjęcia. Dużo czasu poświęcasz na prowadzenie swoich profili? 

Kiedyś poświęcałem na to więcej czasu. Teraz staram się po prostu łapać fajne momenty z mojego życia i dzielić się nimi z osobami które są mną i moimi perypetiami zainteresowane.

O czym marzy Tomasz Ciachorowski? 

Marzę o tym, żeby kiedyś napisać książkę. Beletrystykę. Powieść z wątkami autobiograficznymi – nawet jeśli nikt jej nie wyda i nie przeczyta i nie będę mógł powiedzieć o sobie „pisarz” , to będzie to spełnienie jednego z moich skrytych marzeń. Może uda się to zrobić dopiero na emeryturze? Kto wie? Na pewno nie zabraknie mi inspiracji – tyle dzieje się w moim życiu, że byłaby to wielowątkowa i bardzo rozbudowana historia.

Rozmawiała: Ilona Adamska

1+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Czasowa głodówka jako sposób na uzdrawianie

Według wielu ekspertów, współczesny model jedzenia zakładający trzy posiłki dziennie i przekąski nie ma podstaw naukowych, ani wynikających z historii naszych przodków – wręcz przeciwnie,

Send Us A Message