Po biedę, tak, ale tylko z pokaźnym portfelem

Przychodzi nam się kłaniać w pas romantykom, którzy hołdowali koncepcjom o powtarzalności zdarzeń, zjawisk, tendencji, nie tylko w historii, ale również w kulturze. Być może trzeba również oddać cześć samemu Rousseau głoszącemu konieczność powrotu do natury i szkodliwy wymiar rozpędzającej się machiny cywilizacyjnego postępu.

Kto z czterdziestolatków pamięta swoich dziadków, pradziadków w pewnym momencie swojego życia nawet z rodzajem wstydu sięgających po mocno razowe pieczywo? Było to wynikiem prostych skojarzeń, ciemny chleb przywodził na myśl czasy biedy. Współcześnie nikogo nikogo przekonywać nie trzeba, iż produkty z pełnego ziarna zbóż są zdrowe i tylko dla niewielu bywają nierekomendowane. A zupa z pokrzyw? Już raczej nie napawa przerażeniem i hańbą sąsiedzką.

Mówiło się, że każdy przewrót w społeczeństwie wiązał się z jedzeniem, a szczególnie mięsem. Kogo stać na kiełbasę, tego stać na dużo, cała reszta przeciętnych żniwiarzy jadła mięso od tak zwanych wielkich dzwonów i wcale nie był to wynik fanaberii, ideologii czy wielkiego zamysłu kulturowego, a po prostu faktu, że mięso było drogie, niemal produktem luksusowym.

Niejednokrotnie gospodarz wolał sprzedać np. świnię, niż przeznaczyć ją dla potrzeb żywieniowych rodziny. Współcześnie nie tylko ekolodzy grzmią na alarm pokazując skutki efektu cieplarnianego, a dietetycy – korzystając z badań naukowych – utwierdzają nas w przekonaniu, iż bez jedzenia mięsa naprawdę można żyć i cieszyć się zdrowiem. Oswajamy wegetarianizm i weganizm między innymi za sprawą świetnych przepisów kreowanych przez blogerów, zafiksowanych na temacie kucharzy. Rozpoznajemy, że gotowanie roślinne ma olbrzymi potencjał i jego efekty są różnorodne, ciekawe i na pewno pożywne, zatem efektywne i efektowne jednocześnie. Koncerny farmaceutyczne i kosmetyczne oznaczają swoje produkty informacjami o tym, iż mamy do czynienia z produktem wegańskim. To już nie chodzi jedynie o brak testów na zwierzętach. Wykorzystywanie potencjału ziemi jest oznaką wybitnej świadomości. To samo dotyczy medycyny niekonwencjonalnej, ziołolecznictwa. O właściwościach konkretnych roślin, ziół, przypraw powstają książki, audycje, vlogi. Ususzona pokrzywa w słoiku czy mniszek lekarski, pęki suszącego się nagietka królują na portalach ze zdjęciami.

Ze świadomości i zwrotu ku temu, co rodzime, zastałe, rozeznania, że kultura stanowi suplement natury, czyli nie może istnieć w oderwaniu od niej, od swoich korzeni i – mówiąc metaforycznie i wprost – przekonania, iż wyszliśmy z lasu wynikają jeszcze inne ciekawe i godne uwagi zjawiska. Nie tylko restauruje się stare budynki, nadając im nowy wymiar, ale też odtwarza dawne smaki na przykład piw rzemieślniczych.

Lniane i konopne koszule współcześnie kojarzą się już nie z widokami żeńców, chłopów podobnych do tych, które utrwalał na swoich obrazach między innymi Wyczółkowski, ale z produktem wartym uwagi i wręcz pożądanym. Są nawet organizowane przez idących projektantów pokazy mody z recyklingu. Wszystko to z owacjami na stojąco.

Wesele w wiejskiej chacie lub w stodole; drewniane zabawki, klocki dla dzieci i „wiejskie” obozy dla młodzieży; bukiety z ziół na urodziny; posiadanie domu na prowincji, a nawet nauczanie domowe to nie tylko trend, to przede wszystkim oznaka świadomości, bośmy się rozhulali w tym – mówiąc językiem biblijnym – dzierżawionym świecie i nadużyli panowania jako uprzywilejowane stworzenia. Uczyniliśmy sobie ziemię poddaną, jednak w coraz bardziej chaotyczny i zachłanny sposób, a uzdy naturze się nie nałoży, nie zamknie w tygiel, jest potężniejsza od przysłowiowego Kowalskiego i Nowaka, wiec powinien ją traktować naprawdę poważnie i czcigodnie, jednocześnie korzystając z jej zasobów i darów.

Władysław Stanisław Reymont został nagrodzony Noblem za „Chłopów”, a w uzasadnieniu napisano, iż przyznaje się mu taki zaszczyt z uwagi na fakt, iż przede wszystkim utrwalił nierozerwalny związek człowieka z przyrodą, mądrość chłopską o uniwersalnym wymiarze i być może warto jeszcze raz, już ze współczesną recepcją i perspektywą, pozbawioną kpin, przyjrzeć się raz jeszcze powieści, zrozumieć, iż jesteśmy zaledwie małą częścią czegoś większego… świata natury, który nie tylko w sensie plonów jest bardzo bogaty, ale w komercyjnym i różnorodnym wymiarze jakże drogi. Drogi, bo kosztowny i drogi, gdyż przynajmniej w założeniu umiłowany. Jedno jest pewne: zwrot ku naturze to przykład na to, jak wstyd przemienia się w zaszczyt i dumę.

Emilia

0

Udostępnij:

Polecane artykuły

Czasowa głodówka jako sposób na uzdrawianie

Według wielu ekspertów, współczesny model jedzenia zakładający trzy posiłki dziennie i przekąski nie ma podstaw naukowych, ani wynikających z historii naszych przodków – wręcz przeciwnie,

Send Us A Message