Kluby Biznesu – stragany z cukierkami czy miejsce do networkingu i polecania usług?

Europejski Klub Kobiet Biznesu pod przewodnictwem Ilony Adamskiej miał okazję spotkać się w ubiegły piątek w Warszawie. Spotkanie to połączone było z 15-leciem istnienia Agencji Wydawniczo -Promocyjnej I.D. Media. O działaniach klubu, networkingu i profitach, jakie niesie ze sobą bycie w EKKB opowiada Magdalena Nowak, Członkini.

Magdaleno – odebrałaś na tym spotkaniu kolejne wyróżnienie – powiedz czego ono dotyczyło?

Magdalena Nowak: Tak, odebrałam kolejne wyróżnienie – bardzo dla mnie ważne. Spotkanie było niezwykłe pod kilkoma względami – jednym z nich było świętowanie istnienia Twojej firmy ale także promocja książki pod Twoją redakcją. Tym razem był to “Podręcznik aforyzmów na każdy dzień. Kobiety dla Kobiet”. Statuetka jaką otrzymałam to wyróżnienie „Kobieta, która inspiruje 2021” i jest to nagroda za wsparcie wyżej wymienionego projektu.

Uczestniczysz w wielu projektach jakie są organizowane przez I.D. Media. Powiedz dlaczego?

Po pierwsze widzę w tych projektach szanse na pokazanie siebie jako specjalistki w różnych dziedzinach. To, co znajduje się chociażby w tych wszystkich książkach: “Diamenty Kobiecego Biznesu Kobiety. Kobiety, które zmieniają świat”, “Lwice Biznesu. Kobiety o pasji w biznesie”, “Listy płynące z serca. Kobiety dla Kobiet”, “Siła prawdy. O trudnej sztuce bycia sobą” czy też ten piątkowy to również możliwość zaistnienia na całą Polskę i cały świat. To moje wypowiedzi na wiele ważnych tematów – rodziny, biznesu, świata. Wydawane przez Ciebie książki są dostępne do zakupu online i praktycznie w każdym miejscu na świecie można je zakupić a potem przeczytać. To właśnie dzięki nim mogę wyrażać swoje opinie, poglądy. Nie mogę zapomnieć o projekcie ebooka “Własny biznes czy etat?”, który sama promowałam będąc na zajęciach z uczniami w jednym z Liceów w Białymstoku.

Jesteś w Europejskim Klubie Kobiet Biznesu od samego początku, niemal na wszystkich spotkaniach byłaś obecna. Co dają Ci te spotkania?

Wiesz, szukałam Klubu, który spełni moje oczekiwania. Pierwszym z nich było to, żeby to nie było miejsce „kółek wzajemnej adoracji” jakie spotykałam do tej pory. Od klubu oczekiwałam, że będzie aktywnie dawał propozycje uczestnictwa w różnych spotkaniach, projektach, etc. Klubu, gdzie każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Drugą kwestią było to, że zrozumiała będzie zasada networkingu i nawiązywania znajomości, współpracy. Trzecie to umożliwienie budowy marki, PR-u. Szukałam też czegoś w Warszawie – to wszystko znalazłam u Ciebie.

Mówisz o networkingu, nawiązywaniu współpracy. Możesz to rozwinąć?

Tak. Bywałam na wielu spotkaniach różnych klubów i innych organizacji, których albo już nie ma albo powstają nowe z nowymi ludźmi. W takich miejscach chodzi o dwie, a w sumie o trzy rzeczy. Przychodząc do tego miejsca nie mogę być nastawiona na „zrobienie targetów”, bo gdyby tak było to oznaczałoby, że przy założeniu np. w EKKB 140 członkiń – każda z nich musiałaby u mnie co miesiąc kupić moją usługę a to oznaczałoby po 5 Pań dziennie. Po drugie – networking to nawiązywanie kontaktów ale też i polecanie usług innym. To, że ja się zajmuję przeprowadzaniem sukcesji u przedsiębiorców, pisaniem testamentów i wieloma innymi sprawami związanymi z prowadzeniem firmy oznacza nic więcej, jak to, że te 140 Pań wiedząc, że ja prowadzę takie usługi, znając mnie i wiedząc, że mojej usługi są prowadzone na najwyższym poziomie – może je polecić swoim klientom, znajomym ale oczywiście tylko wtedy, kiedy uzna to za stosowne i kiedy taka osoba faktycznie będzie potrzebowała mojej usługi. Co lepiej – czasem wchodzę na spotkanie i okazuje się, że np. nowo poznana prawniczka ma klienta, u którego najprawdopodobniej nie trzeba upadłości ogłaszać a ja mam klientkę dla niej u której już tylko upadłość pozostała.  Czasem też przychodząc słyszę prośbę o kontakt do kogoś – jakiegoś przedsiębiorcy a ja go znam i mogę ten kontakt ocieplony przekazać. W BNI jest taka zasada – przekazywanie profesjonalnych rekomendacji, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem w biznesie oraz rozbudowa sieci kontaktów o potencjalnych partnerów biznesowych, inwestorów i podwykonawców. Na tym właśnie to polega.

fot. Piotr Wroniewicz

Czyli chcesz powiedzieć, że takie kluby to nie jak powiedziałaś na początku „stragan z cukierkami”?

Dokładnie! Nie mogę zakładać, że każdy z członków/członkiń skorzysta z mojej pomocy. Że każde z nich przyjdzie do mnie po to, żebym im uporządkowała sprawy związane z prowadzoną działalnością, oddzieliła majątek prywatny od firmowego czy wykonała inne czynności. Mogę założyć to, że ludzie których spotkam na takich spotkaniach na przykład przekażą do mnie namiary dla swoich klientów/znajomych, którzy mogą potrzebować mojej pomocy. Mogę również chcieć nawiązać współprace z niektórymi osobami, których branża będzie pasowała do mojej. Przykład? Podczas przeprowadzania dogłębnej analizy prawno – podatkowo – finansowej po jej wykonaniu i układaniu ścieżki pracy z klientem może się okazać, że klient będzie potrzebował ubezpieczenie, bo to które ma jest niewystarczające albo niewłaściwie do niego dopasowane. Współpracuję przecież chociażby z kilkoma sprawdzonymi kancelariami prawnymi, bo nie jestem w stanie sama zrobić wszystkiego (śmiech). Spotkania w takich miejscach właśnie temu służą. Ja dziś mam w telefonie prawie 1300 kontaktów z czego około 100 to prywatne, reszta to biznesowe. Na FB prawie 2,5 tyś. znajomych, podobnie na Linkedin. Do tego jeszcze moja własna strona www no i niezbędna „poczta pantoflowa”.

Co zatem daje Ci bywanie na takich spotkaniach klubowych?

Staram się zawsze powiedzieć chociażby w kilku słowach czym się zajmuję. Bardzo fajnie to jest robione na różnych spotkaniach – wstajesz i mówisz – nazywam się … zajmuje się… Wiesz, ja mam pamięć wzrokową. Jeśli zapamiętam osobę to nawet na FB jestem w stanie ją później znaleźć. Nie mam pamięci do imion ale do twarzy tak. Jeśli usłyszę, że taka osoba zajmuje się tym, co może mi być przydatne – nawiązują dłuższą rozmowę albo umawiam się na spotkanie, telefon. W taki sposób grono osób z którymi współpracuję powiększa się. Bardzo dobre są prezentacje różnych firm czy osób na jakie trafiam na spotkaniach, bo jestem w stanie zapamiętać wtedy firmę a i niekiedy dowiedzieć się, co jeszcze oprócz tzw. otoczki robią. Jest to dla mnie bardzo przydatne. Mając taką wiedzę czasem sama potrzebuję skorzystać z usługi a w większości przypadków polecam moim znajomym, klientom. Każdy, kto potem dzwoni, mówi, że ode mnie dostał kontakt. Bardzo fajnie zrobiłaś to chociażby w live-ach jakie robisz z członkiniami. Wiesz, ostatnio na spotkaniu w Białymstoku usłyszałam, że „Znam Cię i obserwuje od kilku lat a nie wiedziałam, że Ty aż tyle robisz! Żebym wiedziała wcześniej sama bym do Ciebie przyszła po pomoc!” Zatem widzisz jakie to ważne.

Czyli kluby biznesowe to miejsca, gdzie głównie nawiązujesz kontakty, dowiadujesz się czym dane osoby się zajmują. Czy coś jeszcze?

Dla mnie jest to również wspólnie spędzony czas, bez pośpiechu, gonitwy. Czas, kiedy można wymienić swoje poglądy, podyskutować czy też na przykład wymyśleć wspólne działania. Można również podzielić się swoimi planowanymi działaniami takimi jak: zorganizowanie spotkań, szkoleń, czy też zaprosić do wspólnych projektów. Niekiedy czasu jest tak mało, że nie zdąży się porozmawiać, ale ważne jest, że takie spotkania są. Te „on-line” nie oddają tej atmosfery spotkań “na żywo”, ale tak jak wspominałaś nie raz – one są dla tych członkiń czy osób, które nie mają możliwości przyjechania. Dlatego staram się być na każdym ze spotkań jakie organizujesz, choć niekiedy kolidują one z moją nauką na SWPS – tak, jakbyś mój kalendarz szkolny widziała (śmiech). Natomiast każde z nich jest inne, spotyka się nowe osoby bo nie wszystkie są w stanie przyjechać. Normalnym jest, że nie będę znała wszystkich, nie ze wszystkimi nawiążę współpracę. Jeśli ktoś ma coś do sprzedania mogę to obejrzeć, zapytać o szczegóły ale nie oznacza to, że u wszystkich muszę kupić. Wiesz, ja mam już swoje lata i dewizę: „mogę ale nie muszę”. Mam też swoje nawyki, przyzwyczajenia, swoje produkty – sprawdzone, które czasem polecam innym. Każdy, kto przychodzi do Klubu z nastawieniem TYLKO na sprzedaż, na wyniki sprzedażowe – myli miejsca. Bo nie o to w tego typu spotkaniach chodzi. Liczy się budowanie relacje, dodawanie sobie wzajemnie skrzydeł, wzajemne motywowanie się. Polecanie dalej swoich usług.

fot. Rafał Gronecki

Uczestnictwo w tylu projektach w jakich brałaś udział na pewno zajęło Ci wiele czasu. Powiedz czy było warto?

Ilona, ja jestem Ci bardzo wdzięczna za dwie rzeczy. Jedna to ta, że każdy projekt jest czymś nowym, Twoim, niepowtarzalnym. Nie kopią a oryginałem. Druga to ta, że jesteś osobą z głową pełną pomysłów dla każdego. Tak, jak nie raz mówisz, Ty dajesz wędkę a każdy niech łapie rybę. Każdy udział w projekcie to oczywiście czas, jaki trzeba poświęcić na zastanowienie się, czy ja się z tym tematem utożsamiam. Czas na to, żeby to, co chcę powiedzieć – przelać na papier. Później korekty, poprawki. Czasem jest to też wyjazd na sesję zdjęciową. No i niekiedy gala. To wszystko wymaga czasu, organizacji, pomysłu też na siebie. Jeśli np. ktoś uczestniczy w projekcie dotyczącym hejtu to ja rozumiem, że jest osobą, która na taki hejt reaguje i sama wobec nikogo takich czynów nie popełnia. Ja ostatnio dostałam ostrzeżenie od FB (które usunięto) tylko dlatego, że napisałam w komentarzu a bardziej stwierdziłam fakty, że jedna z osób komentujących narusza prawo (właśnie kilka artykułów związanych z pomówieniami, oczernianiem, etc.). Facebook po mojej odpowiedzi i uzasadnieniu prawnym, iż to ta osoba powinna dostać „bana” u mnie ostrzeżenie usunął. Czy zmienił swoje kryteria – nie wiem. To samo jeśli ktoś uczestniczy w akcjach charytatywnych to ja rozumiem, że naprawdę zbiera pieniądze na rzecz danej osoby potrzebującej a nie mówi, że to robi a tymczasem powszechnie wiadomo, że ta akcja już dobiegła końca i nawet na rehabilitacje nazbierano i tak naprawdę nie wiadomo do kogo trafiły pieniądze, które rzekomo zebrał na ten „zacny” cel. Jak widzisz nie ma mnie na wszystkich zdjęciach ze spotkań, nie ze wszystkimi je również mam. Nie ma mnie we wszystkich wywiadach, czy na wszystkich ściankach.

Czy bycie członkinią EKKB pozwoliło Ci się rozwinąć? Co osiągnęłaś poprzez bycie tu ponad rok (w lipcu będzie dwa lata)?

Powiedziałabym tak – poprzez nie tyle bycie członkinią a przez uczestnictwo w tych wszystkich projektach, które nam oferujesz. Przez to, że mogłam napisać wiele artykułów stałam się jeszcze bardziej rozpoznawalna w sieci. Moi klienci to osoby, które powierzają mi swoje życie do poukładania go. Majątki, firma, finanse, bezpieczeństwo bliskich. Nie powierza się tego osobie z ulicy o której nic nie wiadomo. Prawnik jedyne co zrobi to napisze umowę jaką klient sobie zażyczy, bez wnikania czy to zasadne. Miałam nie raz takie sytuacje, nawet na ostatnim ze spotkań, że prawnik przygotował firmę do zamknięcia podczas gdy inni tego nie chcą. Jeszcze gdzie indziej musieliśmy poprawiać to, co prawnik zrobił, bo rozwiązanie nie było w ogóle dostosowane do sytuacji. Ja badam całość, rysuję mapę, musze wiedzieć wszystko. Dosłownie. Po co? Po to, żeby nie popełnić błędu. Jak to klientka ostatnio powiedziała – „ale nas nigdzie nikt o to wszystko nie pytał” – ja pytam, bo muszę wiedzieć. Jestem sprawdzana. Klienci czytają co piszę, sprawdzają opinie o mnie, wypytują innych. Bardzo pomocne jest to, co dałaś mi do tej pory. Na tyle, że teraz zwracają się do mnie inni. To inni chcą mnie poznać, chcą mnie przedstawiać w publikacjach, to inni zapraszają mnie do projektów a ja przy okazji promuję EKKB. Oczywiście nie ze wszystkich skorzystam, bo to nierealne, ale wybieram. Wybieram te, gdzie widzę potencjał, gdzie osoby je proponujące wzbudziły moje zaufanie bo też je sprawdziłam (śmiech).

Co byś zatem powiedziała na zakończenie osobom czytającym nasz wywiad?

W prowadzeniu biznesu najważniejsze są zaufanie, profesjonalizm i zadbanie o potrzeby klienta. Nie można jednakże zatracać się na sprzedaży i tylko sprzedaży. Spotkania biznesowe są po to, żeby nawiązać kontakty, poznać innych i ich firmy, to co robią, czym się zajmują. Jednakże są to również miejsca spotkań ludzi – ludzi potrzebujących rozmowy, czasem takiej „o niczym”. Tak naprawdę wiele biznesów robisz wtedy, kiedy ktoś inny nabędzie do Ciebie zaufania, będzie wiedział, że może Ciebie i Twoje usługi polecać innym. Że jesteś profesjonalistą. Że nie skupiasz się jedynie na targetach, które masz np. odgórnie narzucone albo ludzi traktujesz jak maszynki do zarabiania pieniędzy zatracając przy tym człowieczeństwo. Nie sztuką jest „wciśnięcie” komuś produktu, który odbiega od tego czego oczekiwał, albo wysłanie czegoś czego nie zamawiał bo akurat nie było. To spowoduje jedno – ta osoba więcej od Ciebie nie kupi. I drugie – nie poleci innym. Gdy kupuję jedną, dwie rzeczy, zakup wynika z mojej potrzeby. Nie jest to równoznaczne z wykupieniem całego asortymentu. Mam np. w swoim otoczeniu specjalistę od suplementacji, który zanim cokolwiek „zaleci” prosi o przeprowadzenie kompleksowych badań – sama jestem przykładem jego „prowadzenia” gubiąc 10kg w rok. To jest przykład osoby poważnie podchodzącej do tematu zdrowia i życia ludzkiego. Nie sprzedawca MLM któremu zależy tylko na cyfrach i który wszystkich traktuje pod jedną linijkę. Mam znajomego, który wykonuje piękne baseny, fontanny – czy to oznacza, ze mam mieć basen? Nie! To oznacza, że jeśli mój klient będzie potrzebował takiej usługi to go na pewno polecę. To samo z różnymi spa, miejscami odnowy, serwisami komputerów, dealerami pojazdów, developerami etc.

Nawiązywanie kontaktów poszerza horyzonty, sprawia, że trafiasz na ludzi „nadających na tych samych falach”, z którymi zajdziesz daleko. Jeśli do tego pojawiają się możliwości rozwoju, wspólnych działań czy skorzystania ze wspólnych projektów – to wspaniale!

Dziękuję za rozmowę.

2+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Czasowa głodówka jako sposób na uzdrawianie

Według wielu ekspertów, współczesny model jedzenia zakładający trzy posiłki dziennie i przekąski nie ma podstaw naukowych, ani wynikających z historii naszych przodków – wręcz przeciwnie,

Send Us A Message