Chleb z tindera, czyli jak zbudować biznes sercem?

Gdy przechodzi się obok, pachnie tak aromatycznie, że nie sposób nie zajrzeć do środka. Niewielkich rozmiarów piekarnia na warszawskim Żeraniu. Nad drzwiami nie rzucający się w oczy szyld układający się w napis „Chleb z tandyra”, a tuż za dużą szybą… gliniany olbrzymi piec. To na jego ściankach przyczepia się uformowane ciasto, z którego powstają „lepioszki” – jeden z tutejszych specjałów.


Gliniany wielki piec, pieszczotliwie nazywany przez właścicieli piekarni Tadkiem to właśnie tandyr, znany chociażby z gruzińskich piekarni, których jest już naprawdę sporo w Warszawie. Piecze się w nim nie tylko pieczywo, doskonale wychodzą szaszłyki i inne mięsne frykasy. W piekarni na Żeraniu powstają w nim wyłącznie lepioszki. Są to pszenne okrągłe, trzystugramowe chlebki, część z nich występuje tu z dodatkami w postaci oliwek, suszonych pomidorów czy – dla miłośników ostrzejszej kuchni – z jalapenio. Kminek, sezam, czarnuszka zdobią wypieczoną chrupiącą skórkę chlebków. Sam piec został sprowadzony z dalej Rosji. Klienci się śmieją, że nie mogąc zapamiętać jego nazwy, chcąc pójść do piekarni, formułują zdanie: Chodź na tindera! Właścicielom piekarni w to graj, w końcu włożyli w to miejsce całą duszę, a ich biznesowe motto brzmi: „rób jak najlepiej z serca”.

Zdrowie w chlebie

Chleb może być zdrowy? To pytanie zadaje sobie coraz więcej świadomych konsumentów. Odpowiedź niestety nie zawsze jest twierdząca. W Chlebie z tandyra nie wykorzystuje się żadnej chemii, ani zbędnych ulepszaczy. Otworzyliśmy piekarnię po to, by czynić dobro. To nadal jest naszym przesłaniem. Dlatego pieczemy wszystko na miejscu i dzień w dzień w ciągu całego dnia. Niezależnie od tego, o której godzinie odwiedzają nas klienci, zawsze dostają wyłącznie dopiero co wyjęte z pieca smakołyki. Do produkcji chlebów używamy wyłącznie mąk najwyższych gatunków, zakwasu lub drożdży i dodatków w postaci ziaren, owoców czy przypraw. Nic więcej! – mówi Ryszard Korzeb, właściciel.

I tak powinno być. Nie jest jednak. Nawet najbardziej znane i lubiane piekarnie mają na etykietach swoich chlebów „E” lub inne niefortunne dla organizmu dodatki.

Kto za tym wszystkim stoi?

Marika przyjechała z Petersburga i zadomowiła się w Warszawie. Pisze książki, w których smak bardzo często odgrywa jedną z ważniejszych ról. Zarówno w życiu, jak i w książkach łączy tradycje i kulturę polską ze Wschodem.

Ryszard, całe życie związany z Warszawą, poszukując własnej niepowtarzalnej drogi, którą mógłby iść dla dobra wszystkich, niejednokrotnie fascynował się kuchnią gruzińską, indyjską, rosyjską, nie zapominał jednak o przysłowiu “cudze chwalicie, swego nie znacie”. Rodzinne perypetie jej i jego wielokrotnie pokazywały, że jeść smacznie nie wystarczy. A jeść smacznie i zdrowo i to na co dzień to wielka sztuka, która może przerodzić się w pasję. Pojawienie się fascynacji glinianym piecem do wypiekania zdrowego i niezwykle smacznego, od dawien dawna popularnego na Wschodzie chleba, jawiło się naturalną koleją rzeczy. Teraz mogą dzielić się zdrowiem w chlebie ze wszystkimi.

A może Piekarnia Wschodnia?

Niedawno otworzyli kolejną piekarnię, tym razem została zmieniona nazwa. Chleb z tandyra stał się Piekarnią wschodnią. Dlaczego?

Mimo frajdy, jaką mamy z naszym „tinderem” uznaliśmy, że klient bardziej utożsami się z nazwą, którą będzie w stanie chociażby zapamiętać. Poza tym dodaliśmy do naszej oferty rewelacyjne chleby żytnie i razowe na naturalnym zakwasie, które są zgodnie z naszą misją: zdrowe, niezwykle smaczne i już nie są wypiekane w tandyrze. Przewaga pieczywa, którego nie wyjmujemy z glinianego pieca, lecz z pieców konwekcyjnych, kazała nas zastanowić się nad przekazem jaki zawarty jest w nazwie. – mówi Ryszard.

Z punktu widzenia biznesowego opatrzenie kolejnej piekarni zupełnie inną nazwą może się wydawać strzałem w kolano. Jednak ani Ryszard ani Marika się tym nie przejmują. Dla nich najważniejszy jest klient i jasny przekaz: mamy zdrowo, mamy świeżo i mamy pieczywo, które powstaje z przepisów zaczerpniętych z Europy Wschodniej.

Obok piekarni nie da się przejść obojętnie. Wie o tym sama Lara Gessler, mistrzyni cukiernictwa, znawczyni smaków. A skoro ona też poleca to miejsce, to coś musi być na rzeczy. Faktem jest, że „ślimaczki kokosowe” czy „orzechowe serca” smakują tak, jakby personel faktycznie pracował… sercem.

Adresy piekarni:

Chleb z tandyra – ul. Kowalczyka 11D, Warszawa
Piekarnia Wschodnia – bazarek Tarchomin, Światowida, lokal 33, Warszawa

1+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Jak Polacy wydają swój budżet na zakupy?

W większość kategorii produktowych ponad 60% budżetu na zakupy Polacy wydają w centrach handlowych wynika z raportu „Skala zachowań omnichannel w obiektach handlowych” zrealizowanego przez

III Forum Kobiet – więcej niż konferencja!

Solidna porcja rzetelnej wiedzy podanej w przystępny sposób, sprzyjające rozwojowi panele dyskusyjne, fantastyczna, pełna wsparcia atmosfera – tak w wielkim skrócie można opisać wyjątkową, trzecią

Send Us A Message