Nic nie dzieje się bez przyczyny. O wyjątkowych spotkaniach

Zawsze twierdziłam, że w życiu coś dzieje się po coś. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Irwin Shaw napisał kiedyś w książce „Młode Lwy”, że przypadek to jedyne prawo życia. Skończyłam filozofię, więc mogłabym tu jeszcze przytoczyć Demokryta z Abdery, który powiedział, że to, co najbardziej przypadkowe, jest w ostatecznym rachunku koniecznością. Nie sposób nie zgodzić się z obydwoma myślicielami, bowiem zawsze uważałam, że ludzi, których spotykamy na swojej drodze, spotykamy po coś. By się czegoś nauczyć o sobie. O życiu. 

To dzięki spotkaniom z drugim człowiekiem wiemy, co to złość, żal, smutek, miłość, szczęście. To dzięki ludziom wiemy, co nas złości, co doprowadza do szału, co wzrusza, a co sprawia, że czujemy bezsilność. I rozczarowanie.

Są ludzie, których spotykamy na chwilę, na jakiś moment. Podświadomie czujemy, że już nigdy w naszym życiu się nie pojawią, a jednak odgrywają ważną rolę. Piszą razem z nami naszą historię. Bywa, że ktoś staje się dla nas inspiracją, ktoś inny zmotywuje do działania, a jeszcze ktoś sprawi, że zrozumiemy, czym jest prawdziwe szczęście czy miłość.

Bywa i tak, że dzięki ludziom poznajemy smak zdrady, rozczarowania, bólu. Ale oni też są potrzebni. Bo po takich ciosach podnosimy się, paradoksalnie – silniejsi. Dzięki takim spotkaniom będziemy wiedzieć, w jakie relacje nie warto ponownie wchodzić.

Dziś wiem, że wiele osób, które pojawiło się na mojej drodze, było “agentami zmian”. Weszli do mojego życia, aby zainicjować jakąś zmianę. Obudzili mój uśpiony wewnętrzny potencjał i pokazali mi, że mogę iść dalej. Wyżej. Ci ludzie pomagają mi wzrastać. Są przewodnikami w mojej podróży przez życie. Inspirują mnie i motywują do tego, by stać się lepszym człowiekiem.

Dla mnie spotkanie drugiego człowieka jest niezwykłym misterium, że są ludzie odciskający tak silne piętno na naszym życiu, że nie można ich traktować jako przygody, chwilowego kaprysu. Że jest w tym „coś więcej” i każda przyczyna, każde spotkanie ma swój skutek.

Spotkania z ludźmi pokazują mi, że nie można zadowolić wszystkich. Nie da się spełnić oczekiwań każdego człowieka. Zadawalając nieustannie innych, zapominamy o sobie. Tracimy energię życiową, przestajemy myśleć o własnych potrzebach, zapominamy o szacunku do siebie. Tracimy przyjemność z bycia z ludźmi. Zakładamy maski, by przypodobać się innym, zapominając, kim jesteśmy.

Ukrywając nieustannie swoje prawdziwe potrzeby, uczucia, emocje nie dajemy nikomu szansy doświadczenia autentycznej wersji nas samych. Powoli narasta w nas niechęć do innych. Stajemy się podatni na bycie wykorzystywanym przez innych. Czy naprawdę tego chcemy?

Michał Pasterski na swoim blogu napisał kiedyś fajne słowa: „Będąc »zadowalaczem« innych, nawet nie dajesz im szansy, aby polubili ciebie za twoją osobowość, wartości, zwyczaje. Za bardzo jesteś skupiony na byciu bezproblemową jednostką i unikaniem ukazania, co się kryje pod maską, którą nosisz. Dostajesz więc jedynie namiastkę tego, czego szukasz. Ta namiastka nigdy ci nie wystarczy, aby poczuć się prawdziwie akceptowanym i kochanym przez innych. Nigdy nie będzie wspierać twojego poczucia własnej wartości”.

Lisa Engelhard z kolei powiedziała: „Zadowalanie innych kosztem samego siebie nie jest oznaką życzliwości ani pokojowego nastawienia. To gwałt na własnej psychice”.

Nauczmy się być trochę egoistami. Nauczmy się myśleć o sobie, swoich potrzebach i pragnieniach.

Nie patrzmy na to, co powiedzą inni. 

Bądźmy panami swojego życia. Realizujmy nasze najbardziej szalone pomysły, marzenia. Żyjmy w zgodzie ze sobą. Mówmy otwarcie, co myślimy. A jeśli nie mamy w czymś racji – umiejmy przyznać się do błędu.

Podejmujmy w życiu ryzyko i nie pozwólmy, by strach przed porażką powstrzymywał nas od działania. Nauczmy się rozmawiać ze sobą. Zadawajmy sobie proste pytania: Co mnie dzisiaj ucieszyło? Co zasmuciło? Czego najbardziej potrzebuję w tym momencie? Za co jestem teraz wdzięczna? Nie bójmy się szczerych odpowiedzi. I zaakceptujmy siebie. Takimi jakimi jesteśmy. Ze wszystkimi emocjami, jakie w danej chwili doświadczamy.

Stańmy się ważni sami dla siebie. Pielęgnujmy poczucie własnej wartości. Nauczmy się kochać siebie. Traktujmy siebie jako ważną osobę, tylko dlatego, że nią jest.

Nie bójcie się iść na przekór utartym schematom. Łamcie stereotypy i nie marnujcie swojego życia na zajmowanie się rzeczami, które nie mają dla was znaczenia.

Kochajmy! Bo to miłość jest sensem naszego życia…

I pamiętajcie: “Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko pomimo to, że tacy nie są!”
(Jodi Picoult)

Ilona Adamska

fot. Marta Balicka

6+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message