„Mój mały intymny, muzyczny świat”

Tytuł oczywiście znany jest wszystkim, którzy choć trochę otarli się o polską muzykę,  pochodzi z przeboju grupy Dżem – „Wehikuł czasu”. Mówi się, że historia muzyki jest co najmniej tak stara jak historia człowieka. Od początku człowiekowi towarzyszył dźwięk, który ewoluując przetrwał do dziś m.in. znany jako muzyka. A i ta przecież nie jedno ma imię.

Chciałbym Was zaprosić do mojego, bardzo subiektywnego świata muzyki. Co jakiś czas zaprezentuję tutaj płytę, po którą moim zdaniem warto sięgnąć. Nie zawsze będą to płyty nowe. Jest wiele starszych nagrań, które może kiedyś przesłuchane dziś leżą na półkach zapomniane. Bardzo często będę sięgał także po albumy, które swoją magię zawdzięczają tym, iż wydano je dość dawno, lub całkiem niedawno – na czarnym winylu. Choć dziś i te płyty nie zawsze bywają czarne. Przyznam się, że uwielbiam ten cichutki szum i trzask wydobywający się spod igły, sprawiający jakieś zatrzymanie w czasie w klimacie starej płyty tak dobrze znanej z różnych filmów, z patefonem z ogromną tubą. Dziś słuchanie winyli stało się znów modne i większość artystów wydając swoje albumy na CD wydaje także limitowane edycje na winylu dla specjalnej grupy słuchaczy. Nie chcę wgłębiać się w dyskusję, która wersja lepsza. Każda ma swoich zwolenników i przeciwników. Ważne jest to co na niej zostało nagrane i na tym chciałbym się tutaj skupić. Będę sięgał po płyty z najróżniejszych gatunków, tak by każdy znalazł tutaj coś dla siebie. Zacznijmy więc…

Pamiętacie album, od którego zaczęła się na serio Wasza przygoda z muzyką? Taką płytę, która do dziś jest numerem 1 w kolekcji? Ja pamiętam. Oczywiście… Będąc dzieckiem człowiek słuchał co mu w dłonie wpadło.

ks. Adrian Nowak

Myślę jednak, że w moim przypadku albumem, który otwarł mój świat muzyczny był album słynnych trzech tenorów: Jose Carrerasa, Placido Domingo i Luciano Pavarottiego z koncertu w rzymskich termach Karakalli.  Za pulpitem stanął Zubin Mehta – wieloletni dyrektor Izraelskiej Orkiestry Narodowej. To było dokładnie 30 lat temu – 7 lipca 1990 roku. Kawałek czasu, ale jak dla mnie jest to nadal najlepsze nagranie live wszechczasów, a już na pewno w dziedzinie muzyki operowej. Koncert transmitowany był w telewizji, a komentował go niezapomniany Pan Bogusław Kaczyński. Moja „czołobitność” wobec Jego osoby nie jest bezpodstawna. Od lat wiele osób próbuje komentować koncerty muzyki klasycznej, jak chociażby słynny koncert noworoczny z Wiednia, jednak mam wrażenie, że merytorycznie nie dorasta to do poziomu Pana Bogusława nawet w niewielkim stopniu. To jednak moje prywatne zdanie. Można się z nim oczywiście nie zgodzić.

Wracając do wspomnianej płyty… Mając kilkanaście lat na dźwięk słowa opera człowiek ma mieszane uczucia. Podobnie było i ze mną. Ale tego wieczoru 7 lipca 1990 r stało się w mojej głowie coś bardzo dziwnego. Zachęcony przez moją mamę usiadłem przed telewizorem. Należę jeszcze do tego pokolenia, które pytało rodziców czy może obejrzeć coś w telewizji po godzinie 20.00. Tak więc zachęta mojej mamy była jak jakieś święto. Początek koncertu był trudny. Kilka arii operowych, o których nie miałem bladego pojęcia, ale skoro weszły w skład koncertu, o którym komentarz brzmiał, że to „wielkie wydarzenie”, „pierwsze w historii opery” – to musiały być wybitne. Dziś z perspektywy czasu i osłuchania z operą, rzeczywiście były to wielkie numery. Jednak najważniejszy moment miał nastąpić na sam koniec. Artyści wykonali wiązankę przebojów z całego świata – tzw. „lżejszej muzy”. A więc były i fragmenty musicali: „Cats” i „West Side Story”, piosenka francuska – z repertuary Edith Piaf, rosyjska no i oczywiście włoska. Rewelacją okazało się słynne „O sole mio” powtórzone na bis z legendarną już modulacją Pavarottiego, skopiowaną także przez Carrerasa i Dominga. To był szał. Tak opery rzeczywiście nikt nie śpiewał. Kiedy na dodatkowy bis w trójkę zaśpiewali „Nessun Dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, publiczność oszalała. Owacji na stojąco nie miały końca.

Rewelacyjnie szybko nagranie to sygnowane przed DECCA RECORDS pojawiło się na płytach CD i kasetach, bijąc rekordy sprzedaży w rankingach nagrań muzyki klasycznej. 3 TENORS stało się marką na lata. Cztery lata później podobny koncert odbył się w Los Angeles, później w Paryżu, Londynie… Wszędzie budząc sensację. Koncert oczywiście wydano także najpierw na kasetach VHS a po latach także na DVD. Po trzydziestu latach obejrzałem sobie ten koncert po raz nie wiem który i szczerze mówiąc nic się nie zmieniło. Ciarki w wielu momentach są nadal. Co ciekawe, płyta wciąż jest dostępna w sklepach muzycznych, podbijając ciągle swój wynik.

Kilka lat temu udało mi się zrobić dla magazynu „Presto” wywiad z maestro Wiesławem Ochmanem. Wiedząc, że przyjaźni się On z Placido Domingo zapytałem mistrza, czy to prawda, że uczył go śpiewać po polsku. Jak się okazało Placido Domingo poprosił naszego mistrza o jakąś polską arię właśnie po to, by włączyć ją do koncertu w Rzymie. Niewiele się zastanawiając maestro podał nuty do najsłynniejszej polskiej arii: „Cisza dokoła, noc jasna, czyste niebo…” – zwanej też arią z kurantem – ze „Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki. Następnego wieczoru Placido Domingo przyszedł znów do garderoby Wiesława Ochmana z prośbą, by ten wykonał dla niego wspomnianą arię. W momencie, gdy padły słowa: „Baczność, Stefanie, wszak się przyrzekło żyć w bezżennym stanie…” Placido Domingo powiedział – „To może co najwyżej klarnet zagrać, przecież to jest nie do wypowiedzenia!!! –  i w ten sposób polska aria nie weszła w skład rzymskiego koncertu. Rzeczywiście, dla Hiszpana czy Włocha poprawne wypowiedzenie tekstu polskiej arii może być nie do przejścia. Placido Domingo znany jest ze swojej perfekcyjności w przygotowaniu repertuaru, tak więc nie chcąc kaleczyć polskiego języka wolał zrezygnować.

W tym miejscu chciałbym podziękować maestro Wiesławowi Ochmanowi, że podzielił się ze mną kilka lat temu tą anegdotą. Oczywiście przy wydarzeniu tej klasy, anegdot jest wiele więcej. Warto wspomnieć, że do koncertu zaangażowano aż dwie pełne orkiestry, co wzbudziło podziw u samego Pavarottiego, a zostało zarejestrowane w materiałach dodatkowych wydanych na 25 – lecie koncertu. Wchodząc na pierwszą próbę wielki Luciano stwierdził: „Ooo, wielka ta orkiestra”.

Tak… Od tego wszystko się u mnie zaczęło. A potem doszły inne gatunki muzyki, bo przecież nie tylko opera istnieje na świecie. Ale o tym napiszę w kolejnym odcinku.

Poniżej znajdziecie kilka odsyłaczy, które przybliżą Wam ów słynny koncert, a jeśli ktoś zechce po niego sięgnąć, może po raz pierwszy, to będzie to dla mnie wielką radością.

Wiązanka przebojów świata –  https://youtu.be/c2_uxZrx-B0

„O sole mio” i „Nessun Dorma – https://youtu.be/m1TxwmS2ED4

Dla porównania „O sole mio” z Los Angeles 1994 – https://youtu.be/ERD4CbBDNI0

Adrian Nowak – ksiądz katolicki, miłośnik opery, musicalu, jazzu, bluesa, poezji oraz poezji śpiewanej. Kolekcjoner płyt winylowych. Amator fotografii i filmu. Od 2012 roku związany z magazynem „PRESTO”, dla którego recenzuje płyty muzyki sakralnej, jest także korespondentem wydarzeń kulturalnych na Śląsku i nie tylko oraz animatorem wydarzeń kulturalnych w parafiach, w których posługuje.

7+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message