Maciej Werk: Opcja przymusowego pobytu w domu sprawiła, że można było ten czas wykorzystać na rzeczy, które były odwlekane

Zespół Hedone zyskał zupełnie nowe życie. Najpierw ukazała się płyta z rzadkimi nagraniami „Rare 92-20”, a ostatniego dnia roku 2020 – album „2020”, zawierający szkice, które czekały na realizację nawet kilkanaście lat. Główny sprawca całego przedsięwzięcia Maciej Werk opowiedział nam o jego realizacji.

MM: Mówisz, że “2020” to zamknięcie pewnego etapu i otwarcie nowego. Jak to należy rozumieć?

MW: Ta płyta zamyka 15 lat milczenia zespołu Hedone, a dokładnie – pewne szkice, które przez ten czas leżały w szufladzie. Podobnie jak Paul McCartney na nowej płycie, też rozgrzebałem kawałki, które nie były dokończone. Niektóre są zupełnie nowe, a inne – jak na przykład utwór „Jak?” z Joanną Prykowską – ma kilka ładnych lat. Nie pozostało już nic, po co można by jeszcze sięgnąć. A teraz jestem już na etapie tworzenia muzyki na nową płytę, pozbawioną jakiegokolwiek bagażu poprzednich albumów. Także „2020” daje też pojęcie, w którym kierunku chciałbym w przyszłości podążyć.

MM: No właśnie, te kompozycje liczą nawet kilkanaście lat. Co Cię powstrzymywało, by dokończyć je i wydać wcześniej?

MW: Najzwyczajniej w świecie lenistwo, ale też i strach, bo po wydaniu mojej solowej płyty „Songs That Make Sense” w 2012 roku, pomyślałem, że więcej już nie mogę zrobić. Na tamten czas i okoliczność geograficzną, wydawało mi się, że to album z bardzo wysoko postawioną poprzeczką. Nie spełnił jednak w pełni moich oczekiwań. Lubię być połechtany, bo próżność jest chyba podstawowym paliwem, które napędza jakiegokolwiek artystę (śmiech). Poza tym czas mijał, a ja miałem też inne zajęcia, stąd tak się to przeciągnęło. Na szczęście ten etap mam już za sobą.

MM: Domyślam się, że pandemia dodatkowo przyspieszyła ten proces?

MW: Na pewno opcja przymusowego pobytu w domu sprawiła, że można było ten czas wykorzystać na rzeczy, które były odwlekane. I to jest zdaje się jedyny pozytywny aspekt całego tego zdarzenia, w jakim uczestniczymy od prawie roku. To zresztą nie jedyna płyta Hedone, jaka wyszła w tamtym roku, bo pojawiła się także „Rare 92-20”, maxisingiel „What Dickens Says About Loneliness” oraz film „Rozkosz”.

MM: To prawda. Hedone zaczyna żyć jakby nowym, drugim życiem. Na płycie jesteś gospodarzem, który właściwie niczym Prince, wspomniany Paul McCartney, czy Trent Reznor mógłby wszystko zrealizować i nagrać sam. Skąd zatem aż tylu gości na płycie?

MW: To nie są tylko goście, ale też częściowo członkowie zespołu. Łukasz Klaus, Michał Jeziorski i Tomek ‘Mechu’ Wojciechowski w tej chwili są w składzie, z którymwiążę także nadzieje koncertowe. Natomiast goście na płytach Hedone pojawiają się od samego początku. Na „2020” pojawiła się po raz kolejny Joanna Prykowska a także ‘Guma’ (Paweł Gumola, wokalista grupy Moskwa – przyp. MM), który pojawił się na zasadzie ‘last minute’. Utwór, który zrobiliśmy, sięga sesji nagraniowej „Playboya”. Wpadł do studia i zaśpiewał, ale nic się nie zgadzało do momentu, kiedy zaczęliśmy to układać. Zawsze chciałem mieć chórki gospelowe i tym razem udało się je zrealizować dzięki Stevee Wellons, która nagrywała w Pittsburghu. Poza tym Wojtek Pilichowski zagrał na basie. Niektóre z tych fragmentów, które nagrał do utworu „Jak?” nieco zdekonstruowaliśmy z Sebastianem Binderem, który jest moim przyjacielem i z którym pracuję od płyty „Playboy”. No i jest jeszcze Bartek Księżyk z K-Essence, który świetnie zaśpiewał w utworze „Discommunicate”. Natomiast co do produkcji – bez sensu było dawać te numery komuś zupełnie nowemu. Kolejną płytę Hedone chciałbym już jednak zrobić z producentem z zewnątrz, który pobawi się trochę tymi dźwiękami.

MM: To prawda, Bartek zaśpiewał znakomicie. Jego barwa bardzo wzbogaciła ten utwór. Nie chciałeś, by zaśpiewał w większej liczbie kawałków na płycie?

MW: Nie myślałem o tym, ale chciałbym z nim na pewno pracować w przyszłości, bo fantastycznie się z nim komunikuję na poziomie międzyludzkim, co jest podstawą jakiejkolwiek współpracy. Poza tym Bartek tryska pomysłami, fascynujemy się podobnymi rzeczami, no i śpiewa o kilka klas lepiej ode mnie.

MM: Mnie się ta płyta wydaje bardzo przebojowa. Ten pozorny czarno-biały klimat ustępuje tutaj bardzo nośności. Taki charakter miały te utwory także pierwotnie?

MW: Bardzo się cieszę, że tak ją odbierasz, bo wolę eklektyczne 12 utworów, z których każdy mógłby być oddzielnym singlem i opowieścią, niż płyty, które ostatnio wychodzą, a które zawierają 2 single i ‘zapchajdziury’. Każdy utwór na „2020” miał swój  charakter od początku. Nic nie było zmieniane ani w tempie, ani w klimacie. Zresztą nigdy takich zmian nie nanoszę. Raz w całej twórczości Hedone jeden utwór tylko zdaje się przyspieszyłem, ale poza tym nic się nie zmieniało.

MM: A czy te utwory są ułożone chronologicznie? Pytam bo płytę zamyka utwór tytułowy.

MW: Nie, zupełnie nie są ułożone chronologicznie. Wiedziałem jedynie, że pierwszy będzie „What Dickens Says About Loneliness”, a zamykać całość będzie właśnie tytułowy „2020”, bo ma taki finalny i apokaliptyczny charakter, choć nie pozbawiony także nadziei. Ułożyłem te utwory tak, by dobrze się ich słuchało jako całości. Zdjęcia w książeczce natomiast są ułożone chronologicznie i każde jest wykonane w tym miesiącu, który symbolizuje.

MM: Do wspomnianego „What Dickens Says About Loneliness” powstał klip. Planujesz jeszcze jakiś teledysk do któregoś z utworów z płyty?

MW: Chciałbym żeby ta płyta żyła w starym, dobrym stylu – nie przez miesiąc, ale przez pół roku. Planujemy jeszcze 2 single fizyczne i 2 teledyski na pewno. A jak wyjdzie, to się oczywiście okaże.

MM: A koncert online? Po doświadczeniach z festiwalem Soundedit jak mało kto wiesz chyba, jak zrobić taki live najlepiej.

MW: Koncerty online interesują nas mało, ale liczymy na to, że niebawem wrócą regularne koncerty. Dlatego w lutym ruszamy z próbami z nowym składem i mam nadzieję, że wiosną będzie już można normalnie grać. Natomiast koncert online jako dodatek do regularnych występów mogłyby być nawet ciekawy.

MM: Co pojawi się szybciej: winyl czy płyta z remiksami?

MW: Winyl pojawi się w lutym. Płyty z remiksami nie przewiduję, ale pojawią się remiksy na singlach, tak jak to miało miejsce w przypadku „What Dickens Says About Loneliness”.

Rozmawiał: Maciej Majewski

4+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Jakie produkty kupujemy w sieci?

Akcesoria elektroniczne, artykuły dla zwierząt, artykuły spożywcze, obuwie, części i akcesoria do pojazdów – to tylko kilka kategorii, które wiodły prym w 2023 roku. Oto

Send Us A Message