Ewelina Flinta: Nigdy nie mów nigdy!

– Pamiętajmy, że w gruncie rzeczy jesteśmy podobne do siebie, a wzajemne wsparcie jest dla nas ogromną siłą, którą czas porządnie wykorzystać.  – apeluje do kobiet Ewelina Flinta, jedna z gwiazd wyjątkowego muzycznego projektu Luizy Moir „Sounds Like Women”.

 

„Sounds Like Women”. Genialny projekt pokazujący siłę kobiet. Z udziałem 10 międzynarodowych artystek, Renaty Przemyk i Ciebie. Jak to się stało, że nawiązałaś współpracę z Luizą Moir i stałaś się jego częścią?

Współpracę nawiązałyśmy bardzo dawno temu, bo nasz pierwszy kontakt był związany z tekstem  do utworu „Żałuję”, który napisała Luiza. Wtedy nie poznałyśmy się osobiście, bo rozmawiałyśmy tylko przez telefon.  Jednak po latach dzięki mediom społecznościowym odnalazłyśmy się na nowo. Zaczęła się bardzo fajna relacja. Spotykałyśmy się za każdym razem, gdy Luiza przyjeżdżała do Warszawy. Miałyśmy coraz więcej wspólnych tematów do rozmów i pretekstów do spotkań. Któregoś razu opowiedziała mi o projekcie „Sounds Like Women”. Poprosiła bym zaśpiewała piosenkę, która stanie się pierwszym singlem. Dyskutowałyśmy o tekście, jak nagrać wokal, jakie emocje zawrzeć. Było interesująco i inspirująco. Dodałam do tekstu swoje trzy grosze.  Tak powstała  piosenka „Tell me why”, inspirowana trzema historiami kobiet, które uwolniły się z przemocowych związków, ale przeszłość jeszcze czasem je prześladuje.

Później był teledysk…

Tak, kręcony w lutym, w plenerze. Marzliśmy, ale to była naprawdę cudowna i niezapomniana praca. Zebrałyśmy grono dobrych znajomych, przyjaciół i praktycznie bez budżetu zrobiliśmy klip wraz z reżyserem Wojtkiem Olszanką, który na co dzień zajmuje się głównie fotografią. Dla mnie było to fajne doświadczenie, ponieważ łączyłam kilka ról: byłam producentką, czasem makijażystką, asystentką reżysera i kierowcą. Później pomagałam przy montażu. Dzięki tej pracy wiele się nauczyłam. Potrafię wczuć się w osobę, która stoi przed obiektywem kamery, bo sama często przed nim stoję i wiem jak bywa to stresujące. Wiem jak ważne jest by ten, kto włącza kamerę, albo naciska spust migawki miał w sobie empatię.   Pierwszy raz zazwyczaj jest trudny, a stres nieunikniony, a ja staję się dobrą kumpelą, która zrobi wszystko byś wyglądała i czuła się dobrze.

Celem Waszej akcji jest wzmocnienie kobiet i pokazanie jak ważna jest współpraca, przyjaźń i solidarność. Ale chciałam zapytać Cię tak prywatnie, bez odnoszenia się do projektu, czy wierzysz w tzw. „solidarność jajników”?

Wierzę. Choć sporo pracy jeszcze przed nami do wykonania. Na szczęście my kobiety zaczynami się zmieniać i powoli wydostawać z ciasnych objęć patriarchatu. Doceniamy siłę kobiecej współpracy i przyjaźni. Dla wielu bywa to jeszcze trudne, ale proszę pamiętać, że świat nie został zaprojektowany przez kobiety. Od zarania dziejów wszelkie struktury tworzyli mężczyźni. Mimo, że mamy XXI wiek świat nadal funkcjonuje głównie według męskich zasad. To co mówię, nie jest przejawem nienawiści czy niechęci do mężczyzn. Stwierdzam fakt. Proszę się rozejrzeć… Kobiety wychowuje się często na konkurentki. Dlaczego? „Solidarność jajników” bywa źle rozumiana, bo na przykład w sytuacjach kiedy mężczyzna zdradza swoją kobietę, bardzo często kobiety nie mają pretensji do zdradzającego, tylko do kochanki. Dziwne, że ją za to obarczamy i pytamy jak  mogła to zrobić? W tym przypadku trzeba pamiętać z kim tworzysz związek i kto tak naprawdę nadwyrężył twoje zaufanie. Wiele zależy od wychowania dziewczynek i chłopców. Jeśli dziewczynki będziemy wychowywać na swoje konkurentki, a jednocześnie osoby uległe wobec mężczyzn, sugerować, że ich zdanie i potrzeby są mniej ważne, a chłopców na tych, których traktuje się poważniej, a z drugiej strony wiele się wybacza, długo będziemy się borykać z problemem nierówności, a kobiety będą traktowane jak opiekunki, służące, osoby drugiej kategorii. Niestety nawet w domach mocno sfeminizowanych nie dostrzega się wielu takich zachowań i potrzeba wiele czasu by je wyrugować.

Ale na szczęście coraz więcej się o tym mówi i pisze…

Bo kobiety mają dość takiego traktowania w związku, w pracy, w przestrzeni publicznej. W większość z nas jest niezależna, wiele świetnie wykształconych. Jak długo można znosić pogardę, poniżanie czy umniejszanie. 

Wasz projekt powstał w momencie, gdy w naszym kraju odbywały się strajki kobiet. Czy miałaś poczucie, że bierzesz udział także w walce o prawa kobiet?

Rzeczywiście istnienie Sounds Like Women zbiega się mniej więcej z pierwszymi strajkami, ale SLW i tak by powstało. Przemoc wobec kobiet zarówno fizyczna, psychiczna, ekonomiczna jak i brak równości to nadal codzienność. Trzeba o tym mówić, więc projekt Sounds Like Women robi świetną robotę opowiadając o tym poprzez piosenki. Powstała pierwsza epka, odbyły się koncerty wraz z panelami dyskusyjnymi z Wysokimi Obcasami, Niebieską Linią, Warszawa Jest Kobietą, FeminotekąAmnesty International i Centrum Praw Kobiet jako partnerami. Sponsorem tych wydarzeń była Honda Polska. Odbiór był niesamowity. Dostałyśmy wiele sygnałów, że to co robimy jest ważne, potrzebne i że komunikowanie problemów kobiet poprzez muzykę ma ogromną siłę. Ostatnim projektem jest wspólne nagranie z Renatą Przemyk jej utworu „Kochana”. Przez pandemię wszystko nagrywałyśmy oddzielnie, w swoich domach. Podobnie było z klipem. Mogłyśmy nagrać video, na którym każda z nas jest sama, ale to nie byłaby pełna opowieść. Przyszło mi do głowy, że warto zaprosić do niego kobiety, by mogły podzielić się z nami swoimi przyjaźniami. Mam poczucie, że zrobiłyśmy coś ważnego.

Jeśli chodzi o strajki… to ważny i bardzo trudny moment w historii naszego kraju. Robiąc cokolwiek o kobietach i dla kobiet, trudno o tym nie myśleć. Doszłyśmy do momentu, kiedy nie możemy się poddać. To walka, którą trzeba stoczyć. Prawa kobiet, to prawa człowieka i tylko kobieta powinna decydować, co jest właściwe. A do tego jeśli spojrzeć na przykład na jeden z  sondaży: Ipsos dla OKO.press dowiemy się, że ok 53 % Polaków (kobiet i mężczyzn) jest za legalizacją aborcji do 12 tygodnia ciąży. Tylko 14,9 % Polaków uważa, że prawo powinno być zaostrzone. Wygląda na to, że władza jest głucha na to, czego oczekuje społeczeństwo. Problem polega też na tym, że żyjemy w zakłamanym środowisku, gdzie dzieciaki mają dostęp do ostrej pornografii, bo prawie każde ma swój telefon i może takie filmy oglądać. Ich wyobrażenia o seksie, intymności strasznie się wypaczają. Tymczasem w szkołach unika się tematu seksualności, jakby zupełnie nie istniała. To prosta droga do niechcianych ciąż… Koniecznie trzeba w tym zakresie edukować i mówić wprost o fizyczności, oczywiście językiem dostosowanym do wieku dzieci. Opowiadać, jak wygląda ciało, jak funkcjonuje, jak wygląda akt seksualny. Mam znajome rodziny, w których mówiło się o seksie w sposób otwarty, i dzieciaki z tych rodzin wcale się nie śpieszą do szybkiego rozpoczęcia życia seksualnego.

W końcu zakazany owoc kusi…

Dokładnie. Inaczej, jeśli będzie się mówić o seksie w sposób naturalny… dzięki temu młody człowiek ma szansę  rozpocząć życie seksualne wtedy, gdy poczuje, że dla niej, dla niego to jest  właściwy czas. Zastanawiam się, kiedy nasz kraj zmieni się na tyle, abyśmy mogli o rzeczach naturalnych mówić w sposób normalny. Media są pełne przemocy. Filmy, w których leje się krew są dostępne od dwunastego roku życia, ale te ze scenami seksu zazwyczaj od szesnastego. Coś tu jest nie tak, prawda? A przecież nie przyniósł nas bocian, nie znaleziono nas w kapuście.

Jestem przekonana, że podstawą ograniczenia niechcianych ciąż i aborcji, jest edukacja seksualna. Unikajmy ostateczności. Aborcja to nie wyrwanie zęba, przynajmniej wg mnie, ale zakaz nie spowoduje, że będzie ich mniej. Będą, tyle, że nielegalne i wielokrotnie niebezpieczne dla życia i zdrowia kobiety.

Najgorsze jest to, że decyzje dotyczące kobiet znów podejmują głównie mężczyźni.

Ludzie mają skłonność do mówienia, że czegoś nigdy by w życiu nie zrobili. Nie do końca tak jest, bo życie funduje nam przeróżne sytuacje i poddaje różnym próbom.

Myślę, że prawdziwe jest powiedzenie: Nigdy nie mów nigdy. Sama doskonale wiem, jak bardzo się zmieniałam w ciągu swego życia i zmieniałam swoje poglądy. Im jestem starsza tym lepiej rozumiem postępowanie innych, np. członków mojej rodziny. Czasem mam wyrzuty sumienia, że jako młoda osoba pozwalałam sobie na ocenę. To było złe. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co zrobimy, póki nie znajdziemy się w danej sytuacji. Nie mamy też prawa mówić komuś jak ma żyć i odwrotnie. Każdy z nas powinien żyć w zgodzie ze sobą i swoim sumieniem.

Wiem, że niedawno zablokowano Wasz klip do „Kochanej” na You Tube. Dlaczego?

Prawdopodobnie ktoś nas zgłosił, bo nie odpowiadała mu jego treść. Był to dla nas szok. Kobiety, które przysyłały zdjęcia mogły przysyłać co chcą. Ogłosiłyśmy, owszem, że jeśli chcą przysłać zdjęcia związane ze strajkami, to nie mamy nic przeciwko, byle by te fotografie ukazywały przede wszystkim siłę przyjaźni. Nie chodziło nam o materiały reporterskie. W klipie widać zaledwie kilka czerwonych błyskawic. Całe nagranie jest pełne dobrej energii, która aż bije od kilkuset przyjaciółek. Jest pokojowe jak cały projekt Sounds Like Women. Jesteśmy za pokojem, za miłością, za równością i wzajemną życzliwością, ale nie damy się zniszczyć. Klip udostępniłyśmy po raz kolejny.

Jaką chce Pani przekazać inspirującą myśl dla naszych Czytelniczek lub życzenia dla nich?

Życzę wszystkim kobietom, aby miały chęć i ciekawość poznawania siebie, swojego wnętrza, swoich potrzeb, ale też otwierały się na inne kobiety i pamiętały, że w gruncie rzeczy jesteśmy podobne do siebie, a wzajemne wsparcie jest dla nas ogromną siłą, którą czas porządnie wykorzystać.

Rozmawiała: Ilona Adamska

fot. W. Olszanka

2+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message