Czy to już kryzys? Po czym go poznasz i jak możesz sobie z nim poradzić?

Pamiętasz Beatę z „Placu Zbawiciela”? Matka dwójki małych chłopców, która w efekcie kumulacji licznych problemów, targnęła się na życie swoje i swoich synów. Przez pewien czas mieszkała kątem u teściowej wraz z mężem i dziećmi, szykowali sobie nowe mieszkanie, aż tu nagle deweloper ogłosił upadłość i młodzi małżonkowie stracili szansę na własne miejsce, a także wszystkie pieniądze, gdyż zdążyli już opłacić mieszkanie.

Teściowa nie szczędziła Beacie ostrych słów, krytykując ją w rozmowach z synem za brak wykształcenia czy brak postępów w szukaniu pracy. Nawet, gdy Beata wreszcie pracę znalazła, ostatecznie nie mogła jej podjąć, gdyż teściowa nie zgodziła się odbierać wnuków z przedszkola i zajmować nimi do wieczornego powrotu rodziców. W efekcie problemów finansowych mąż zabrał Beacie kartę bankomatową i zostawił ją bez pieniędzy, nie mogła zrobić nawet podstawowych zakupów. Władzę w domu trzymali mąż i teściowa. Jakiś czas później Beata odkryła, że mąż ją zdradza. Bardzo przeżyła ten fakt, jak również to, że ostatecznie wyprowadził się do kochanki i porzucił ją i synów. Skazana na łaskę teściowej, czuła się dla niej ciężarem. Bez pracy, bez odpowiedniego wsparcia, bez jakichkolwiek perspektyw Beata totalnie się załamała. Przytłoczona problemami, nie czuła się na siłach szukać profesjonalnej pomocy, ani nie miała przy sobie kogoś bliskiego, komu naprawdę zależałoby, by znowu stanęła na nogi. Popadła w głęboki kryzys, który mógł skończyć się tragicznie dla niej i synów. Ostatecznie film kończy się, dając nadzieję, choć w życiu, jak wiemy, bywa różnie.

Losy Beaty to świetny przykład narastającego przewlekłego kryzysu. Problemy lubią się kumulować, ale zdarza się, że kryzys dopadnie nas na skutek jednego, za to mocnego, trudnego doświadczenia.

Czy to już kryzys?

Po czym jednak w ogóle poznać, że masz do czynienia z prawdziwym kryzysem, a nie jedynie przejściowym problemem? Od czego zależy, jak sobie poradzisz w trudnej sytuacji – czy potraktujesz ją jako szansę czy całkowicie się załamiesz? Jak sobie pomóc, gdy zauważysz u siebie objawy kryzysu?

Zacznijmy od tego, że nie każda trudna sytuacja to kryzys. Jeśli jest ci ciężko, nawet bardzo, ale  radzisz sobie, masz poczucie wpływu, rozwiązujesz swoje trudności – to jeszcze nie jest kryzys.

Dochodzi do tego wówczas, gdy:

*ta trudna sytuacja, staje się dla ciebie, subiektywnie, nie do zniesienia
*gdy, mimo że podejmujesz różne próby rozwiązania tej sytuacji, nie udaje ci się to
*stopniowo wyczerpuje ona twoje zasoby – twoją energię, strategie i umiejętności radzenia sobie itp.
*ta trudność zaczyna wpływać na inne sfery twojego życia i utrudnia ci codzienne funkcjonowanie.

Wtedy faktycznie masz do czynienia z kryzysem i dobrze by było poszukać wsparcia na zewnątrz, wśród bliskich osób, rodziny, przyjaciół. Czasem wystarczy jedna zaufana osoba, której możesz się zwierzyć, przed którą nie musisz udawać, że wszystko gra, której możesz powiedzieć: „Jest mi źle, nie daję już rady, mam wszystkiego dość”.

Nie zawsze jednak osoba w kryzysie szuka wsparcia, gdyż z różnych powodów może nie wyciągać ręki po pomoc. Bliscy mogą nie zdawać sobie w ogóle sprawy, że potrzebujesz pomocy, ponieważ sprawiasz wrażenie osoby silnej, która ze wszystkim sobie poradzi. Mimo że bardzo potrzebujesz tego wsparcia, nie otrzymujesz go. 

Najgorsze, co możesz zrobić to zamknąć się ze swoimi problemami i udawać, że wszystko jest w porządku. Znajdź choć jedną zaufaną osobę, której możesz zwierzyć się ze swoich problemów. To bardzo pomaga zrzucić ciężar. Możesz także zgłosić się do profesjonalisty. Ważne, by szukać pomocy.

Jeśli zaś jesteś osobą, która widzi, że to z jej bliskim dzieje się coś niedobrego, innego niż zwykle – powiedz: Widzę, że dzieje się z tobą coś złego. Co mogę dla ciebie zrobić? Czego potrzebujesz?

To może sprawić, że ta silna z pozoru osoba wreszcie odważy się i poprosi o pomoc.

Istotne, by uważnie i spokojnie wysłuchać tę osobę i dać jej prawo do przeżywania sytuacji w taki sposób, w jaki ona to czuje.

Co się dzieje z osobą w kryzysie?

Co sprawia, że człowiek w kryzysie bywa wręcz wyczerpany, a najprostsze czynności, jak wstawienie prania, czy przyrządzenie posiłku przerastają czasem jego możliwości? Przede wszystkim nadmiarowo odczuwa emocje, głównie negatywne takie jak lęk, strach, złość, wstyd, frustrację, rozpacz, poczucie winy, które w ogromnym stopniu wysysają z niego energię. W sytuacji kryzysu mózg człowieka przechodzi bowiem w tryb przetrwania i samoobrony. Kradnie zasoby energetyczne z przednich płatów czołowych, odpowiedzialnych za logiczne myślenie, podejmowanie decyzji czy znajdowanie rozwiązań na rzecz układu limbicznego, odpowiedzialnego za emocje oraz tzw. mózgu gadziego (najstarsza część mózgu odpowiedzialna za przetrwanie i reakcje uciekaj albo walcz).  Stąd odczuwane emocje dosłownie zalewają osobę w kryzysie i utrudniają jej codzienne, normalne funkcjonowanie, brakuje jej dystansu do swoich problemów, w sposób ograniczony postrzega własną sytuację i uważa ją za coś nie do pokonania, jest wybuchowa, ma poczucie utraty kontroli nad swoim życiem, że co by nie zrobiła, to i tak nie pomaga, nie może się skoncentrować na czynnościach i zadaniach, które do tej pory wykonywała bez najmniejszych problemów, jest rozkojarzona, wycofuje się z kontaktów z innymi ludźmi. Pojawia się także wiele dolegliwości na poziomie ciała, takich jak: bóle brzucha, bóle głowy, ucisk w klatce lub w gardle, problemy ze snem (nie może wieczorem usnąć, albo wybudza się w nocy lub nad ranem), obniżone libido, wysypka, nudności, wymioty itd. Objawy te należy traktować poważnie, gdyż mogą przerodzić się w ciężką chorobę, nawet nowotwór. Dlatego tak ważne jest, by nie lekceważyć utrzymujących się dłużej niż kilka tygodni objawów i szukać pomocy.

Kryzys ostry czy przewlekły?

Jeśli straciłaś nagle pracę, poważnie zachorowałaś ty lub ktoś ci bliski, zostałaś zdradzona przez partnera – znalazłaś się w sytuacji, która mogła cię bardzo zaskoczyć. Możesz czuć się zdumiona, wręcz zszokowana sytuacją. Próbujesz pojąć, co się stało i jak to w ogóle jest możliwe. Nie jesteś zdolna do działania, podejmowania jakichkolwiek decyzji. Możesz mieć wrażenie, jakby to był film, a nie twoje życie, ciągle myśleć o tym, co się wydarzyło. Twój mózg nie jest w stanie przyjmować informacji. Tak objawia się kryzys ostry i jego pierwsza reakcja, czyli szok, który trwa zwykle do dwóch-trzech dni.

Następnie może dopaść cię poczucie bezradności, niezrozumienia, osamotnienia. Żadne słowa pocieszenia nie koją twojego bólu. Możesz czuć, że zwariujesz, że dłużej tego nie zniesiesz. Pamiętaj jednak, że to minie, że to tylko taki etap. Ważne, byś pozwoliła sobie czuć to, co czujesz i nie blokowała odczuwanych emocji. To faza ostrej reakcji kryzysowej.

Z czasem pojawia się okres wyrównania, pewnego odrętwienia i zobojętnienia. Możesz zacząć poszukiwać czegoś, co przyniesie ci ulgę i podejmować działania, które mają na celu redukcję odczuwanego napięcia, choćby na chwilę. Jednak są dwa sposoby radzenia sobie z tym, co cię spotkało – albo robisz to w sposób adaptacyjny i konstruktywny – czyli stopniowo wychodzisz z tego czarnego tunelu bez cienia światła, a napięcie, które odczuwasz stopniowo opada i powoli wracasz do równowagi. Albo w sposób nieadaptacyjny radzisz sobie z kryzysem, czyli próbujesz różnych metod, by rozwiązać swoją sytuację, ale te metody znoszą napięcie tylko pozornie, gdyż popadasz w uzależnienie – od alkoholu, innych używek, zakupów, sportu itp. Wszelkich rzeczy, którymi próbujesz się znieczulić. Zagłuszasz uczucia i emocje, byleby tylko nie czuć tego, co trudne.

Oczywiście – nie każdy tak intensywnie reaguje na utratę pracy, wiadomość o poważnej chorobie, czy jakąkolwiek trudną sytuację, która go zaskoczyła. Jedni potraktują ją jako okazję do zmiany: pracy czy stylu życia, ale innych ta wiadomość może całkowicie załamać. O tym, od czego to zależy dowiesz się za chwilę.

Kryzys w efekcie stresu chronicznego

Jeśli w ostatnim czasie nawarstwiło ci się wiele problemów – trudne relacje z szefem, brak poczucia sensu tego, co robisz w życiu, problemy w związku, kłopoty zdrowotne starzejących się rodziców, kłopoty finansowe – czara goryczy może się przelać, podobnie jak u wspomnianej Beaty, głównej bohaterki „Placu Zbawiciela”. Twoje problemy osiągają pewien szczyt, który zostaje wywołany przez tzw. czynnik spustowy, a więc jedno z ostatnich wydarzeń z serii. To może być kolejna kłótnia z partnerem, rozlane przez dziecko mleko, albo wiadomość o braku premii za ostatni kwartał, mimo że wypracowałaś bardzo dobre wyniki. Czasem wystarczy nawet drobnostka, która jednak sprawia, że dociera do ciebie, że już dłużej nie dasz rady tak żyć. Zbyt wiele rzeczy nałożyło się na siebie, byś mogła dobrze funkcjonować. Czujesz, że rzeczywistość cię przerosła. Możesz odczuwać podwyższoną drażliwość, obniżony nastrój, niepokój, reagować nieadekwatnie i nadmiarowo do sytuacji, które na co dzień napotykasz, mieć poczucie winy i niskiej wartości, odczuwać ból całego ciała lub konkretnych jego obszarów, mieć trudności z koncentracją uwagi, izolować się od innych osób. Długo utrzymujący się podwyższony poziom hormonów stresu takich jak kortyzol czy epinefryna może prowadzić do wielu chorób – nadciśnienia, choroby wieńcowej, zawału, cukrzycy, depresji. Zaburza on pracę układu odpornościowego i zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania. Prowadzi po prostu do nadmiernego zużycia naszego organizmu, który nazywamy „obciążeniem allostatycznym” (M. Greenberg).

Co jednak sprawia, że jedni zupełnie przestają sobie radzić i całkowicie się załamują, a inne nie? Wpływa na to przede wszystkim:

– to, czym dysponujesz, jako osoba (m.in. twój temperament – sangwinik czy flegmatyk poradzi sobie z kryzysem lepiej niż melancholik, poczucie własnej efektywności, twoja samoocena, zdrowie psychiczne, styl reagowania na sytuacje trudne)

– to, jakie posiadasz środki zaradcze (twoje finanse, umiejętności i styl radzenia sobie, sieci wsparcia w postaci rodziny czy przyjaciół, dostęp do profesjonalnej pomocy)

– to, jakiego rodzaju stresor na ciebie zadziałał (jaka konkretnie sytuacja cię spotkała, jak intensywna, jak długo trwała itp.).

Powyższe elementy wpływają na to, jak oceniasz całą tę sytuację poznawczo oraz jakie będą twoje indywidualne reakcje na to, co cię spotyka. Kryzys nie jest bowiem wynikiem sytuacji samej w sobie, ale tego, że w dany sposób interpretujesz i oceniasz swoją sytuację i nadajesz jej taką, a nie inną wartość, która staje się dla ciebie źródłem dużej trudności i w efekcie kryzysu.

Pamiętaj, że z kryzysu wychodzi się etapami, a z czasem i właściwym wsparciem będziesz mieć coraz więcej lepszych dni i coraz mniej gorszych. Pisząc o właściwym wsparciu nie mam na myśli przyjaciółki, która na przykład podjudza cię do zemsty na mężu, z którym się właśnie rozwodzisz, czy do odwetu na szefie, który cię właśnie zwolnił. Mam na myśli wsparcie osoby, która będzie tonowała twoje emocje (pamiętaj, że w kryzysie odczuwasz je nadmiarowo, z dużą intensywnością), która cię wysłucha i będzie jej naprawdę zależało, byś poczuła się lepiej.

Jak sobie pomóc, jeśli jesteś w kryzysie?

Po pierwsze bardzo ważne jest, by w ogóle dopuścić do swojej świadomości myśl, że przestałaś dawać sobie radę, wyczerpałaś wszelkie strategie, że dłużej tego nie zniesiesz i potrzebujesz pomocy.

Po drugie – musisz mieć siłę, by walczyć z kryzysem. Jeśli niewiele jesz, niedosypiasz, czujesz się ciągle zmęczona – co jest normalne w początkowej fazie kryzysu – trudno o siły do tej walki. Dobrze, by w tym czasie wspierał cię ktoś bliski, kto zadba, byś coś zjadła, odpoczęła, wyszła choćby na krótki spacer. Udowodniono naukowo, że przebywanie wśród natury działa kojąco na nasz mózg.

Po trzecie – zbierz informacje na temat tego, czego doświadczasz w kryzysie (ten artykuł jest dobrym tego przykładem:)

Po czwarte – pomyśl o tym, czego najbardziej ci brakuje, w jakim obszarze odczuwasz największe trudności. Np. jeśli masz problem ze stawianiem innym granic (dzieciom, partnerowi, szefowi), dźwigasz problemy całego świata i teraz ciebie samą to przytłoczyło, może pomóc uzupełnienie wiedzy z tego zakresu i już poczujesz się odrobinę silniejsza i pewniejsza w tym obszarze.

Po piąte – pamiętaj, że samej może być ci trudno sobie w pełni pomóc, zwłaszcza gdy dopadł cię głębszy kryzys, gdyż ogranicza on pole widzenia i nasze zasoby. Dlatego tak ważna jest osoba, która spojrzy na twoją sytuację z zewnątrz i zauważy wszystko to, czego sama nie dostrzegasz, skupiona na swoich trudnościach. Optymalnie jest mieć wsparcie bliskich oraz wsparcie specjalisty. Im szybciej zgłosisz się po profesjonalną pomoc, tym szybciej odzyskasz sprawczość i kontrolę nad swoim życiem, utraconą równowagę emocjonalną i uporasz się z kryzysem.

Edyta Bartosiewicz – certyfikowany coach&coach kryzysowy, trenerka efektywności osobistej, mentorka ds. kryzysu, socjolog. Pomaga klientom indywidualnym oraz biznesowym doświadczającym kryzysu na skutek przewlekłego stresu, rozwodu/rozstania, utraty bliskiej osoby, nagłej utraty lub zmiany pracy, awansu lub wypalenia zawodowego, wykorzystując nie tylko wiedzę z psychologii kryzysu, ale i neuronaukę. Wspiera w obszarze zarządzania emocjami i własną energią, odporności psychicznej, poczucia własnej wartości i samooceny. Jedna z bohaterek książki „Diamenty kobiecego biznesu. Kobiety, które zmieniają świat”. Prowadzi cykliczne warsztaty dla kobiet z podejmowania trafnych decyzji, kontrolowania emocji w stresie, poczucia własnej wartości, asertywności oraz życia w zgodzie ze swoimi wartościami.

www.edytabartosiewiczcoaching.pl

2+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message