Barbara Grzymkowska- Blok: Miłość. Jedno ma imię?

Barbara Grzymkowska- Blok, autorka dwóch powieści dla kobiet, „Osobistej Wojny” i „Malowanego Życia”, która mentalnie wspiera kobiety, mówi o tym, jak Żyć Pięknie.

Czy pisarka powieści dla kobiet obchodzi walentynki?

Uczę się. Przez lata ten dzień sprowadzałam do poziomu komercyjnego święta. Jednak mój drugi mąż postarał się, żeby to się zmieniło. Oświadczył mi się dzień po walentynkach – tylko dlatego, że ja ich jeszcze nie obchodziłam. Teraz moje podejście do tego dnia jest zupełnie inne.

To duża zmiana poglądów. Co się zmieniło?

Wszystko. Kiedy postanowiłam Pięknie Żyć, zaczęłam kochać. Nie skupiam się tu tylko na miłości do mojego drugiego męża. Pokochałam siebie, nauczyłam się dbać o swoje potrzeby, a do tego mam czwórkę dzieci – i to właśnie im zwykle poświęcam ten dzień. Bo miłość ma wiele wymiarów. Walentynki to dzień miłości. Ten czas można celebrować ze sobą, z bliskimi czy z partnerem.

Czy bohaterki Pani książek kochają? Mówi Pani, że to beletrystyka terapeutyczna. Czy zatem jest tam dużo miłości?

Moje bohaterki to silne kobiety, ale o swojej sile przekonują się dopiero na kartach mojej historii. Olga, główna bohaterka „Osobistej Wojny”, po stracie męża nie kocha. Ma problem z miłością do byłego męża, do swoich dzieci, a w szczególności do siebie. Została wychowana w przekonaniu, że tylko mężczyzna u boku da jej miłość i szczęście. Olga uczy się żyć na nowo. Dopiero kiedy jej „nowe życie” zaczęło sprawiać jej przyjemność, kiedy nauczyła się samotności i pomagania innym, odkrywa, że umie kochać także siebie. Inne kobiety w jej gronie również uczą się tej miłości do siebie i do życia. Czasem płacząc, a czasem się śmiejąc. Każda z nich chce wieść życie u boku mężczyzny, ale nie każdej jest to dane – i to jest właśnie życie.

W „Malowanym Życiu” kilkakrotnie wybrzmiewa pytanie: „Czy niekochane dzieci wyrastają na niekochających dorosłych?”. Dlaczego to pytanie jest tak ważne?

Mamy tendencję do tego, żeby swoje niepowodzenia zrzucać na dzieciństwo. W „Malowanym Życiu” bohaterki trudne dzieciństwo. W różnych wymiarach. Wszystkie mają problem z miłością, jednak dopiero kiedy odpowiedzą sobie na to pytanie, poznają siebie i samo pojęcie miłości. Ludzie kochają. W różny sposób tę miłość okazują sobie i innym. Bo są różne języki miłości. Ciągle o tym zapominamy. Chcemy, aby bliscy kochali nas na naszych warunkach i tę miłość okazywali nam według naszych standardów. Jeśli brakuje komunikacji, to jak można zrozumieć miłość drugiej osoby?

Czyli powinniśmy więcej mówić o swoich potrzebach i więcej słuchać?

Tak sądzę. Dla każdego miłość oznacza coś innego. Nauczyłam się mówić o swoich oczekiwaniach. Jest to może mało romantyczne, ale nie tracę czasu na czekanie, aż mąż się domyśli albo moje dzieci zechcą coś dla mnie zrobić. Nauczyłam się też dawać miłość i nie oczekiwać wzajemności czy wdzięczności. Nie czekam na drogie prezenty, bo miłość nie polega na braniu, tylko na dawaniu. Zawsze jednak zostawiam miejsce na romantyczne, spontaniczne zrywy – a one powstają tylko wtedy, gdy nie ma przymusu okazywania uczuć. Czyli kwiaty mogę dostać w środę, nie w niedzielę w walentynki.

Daria, najmłodsza bohaterka „Malowanego Życia”, czeka na wielką miłość. I…?

I pojawia się wielka chemia. Kuba i Daria to para cudowna, która więcej mówi do siebie dotykiem niż słowami. Oboje czują potrzebę wyrażania uczuć, ale nie wiedzą, jak to robić. Do miłości trzeba dojrzeć, a to u każdego przychodzi inaczej. Daria układa się sama ze sobą. Wypełnia pustkę w duszy i w sercu, bo tylko w ten sposób będzie umiała podarować komuś miłość. Problem polega na tym, że nikt nas nie uczy kochać siebie. Ten nurt dopiero się pojawia w naszym świecie. Odczarowano słowo „egoizm”, mamy większą świadomość, że możemy sprawiać sobie różne przyjemności, uczymy się też, że nie musimy działać tylko na korzyść innych. Pojawiła się asertywność idąca w parze ze zdrowym rozsądkiem.

Jaki jest Pani ulubiony język miłości?

Nie będę chyba wyjątkiem, gdy powiem, że dotyk i słowa są dla mnie najważniejsze. Uwielbiam też gotować z miłością i robić moim bliskim takie małe przysługi, które są dla mnie sposobem wyrażania miłości: zaparzyć herbatę, poprawić poduszki czy kupić coś, co każdy z nich lubi. Takie drobnostki, ale dla mnie są największym dowodem uczuć.

Wesołych walentynek…?

Tak! Wesołych i pełnych normalności! Cokolwiek to dla nas znaczy!

Barbara Grzymkowska-Blok – szalona, wesoła i energiczna mama czwórki. Z wykształcenia polonistka, która Świat ubiera w słowa, a z zawodu florystka, która upiększa każdą życiową przestrzeń. Po wielu zawirowaniach życiowych postanowiła wspierać Kobiety mentalnie w ich drodze do Pięknego życia – pomaga im rozkwitać po kryzysie, prowadząc warsztaty dla kobiet. Autorka książki powieści „Osobista wojna” oraz „Malowane Życie”, książek o kobietach i dla kobiet. Jest pasjonatką Pięknego Życia, z którego zrobiła własną filozofię. Mieszka we Wrocławiu, cudownym mieście spotkań, ale uwielbia podróże małe i duże. 

FB: https://www.facebook.com/Florysztuka a jej książkę możesz zakupić tutaj, wskakuj do sklepu, bo warto!  https://www.barbaragrzymkowska-blok.pl/ksiazka-malowane-zycie/

0

Udostępnij:

Polecane artykuły

Jakie produkty kupujemy w sieci?

Akcesoria elektroniczne, artykuły dla zwierząt, artykuły spożywcze, obuwie, części i akcesoria do pojazdów – to tylko kilka kategorii, które wiodły prym w 2023 roku. Oto

Send Us A Message