Anna Koszela: Mój najpiękniejszy projekt? Córka!

Od lat prowadzi autorską pracownię architektury wnętrz. Projektuje luksusowe przestrzenie dla najbardziej wymagających klientów. Od niedawna prowadzi również Galerię Ornament – miejsce spotkań, wypełnione pięknymi przedmiotami i sztuką. Jak pogodzić tak aktywne życie z macierzyństwem? O swoim sposobie na work-life balance, córeczce Basi i planach na przyszłość opowiedziała architekt wnętrz, Anna Koszela.

Prowadzi Pani autorską pracownię architektury wnętrz, która specjalizuje się w projektach dla najbardziej wymagających klientów. Jak pogodzić macierzyństwo z pracą?

Mam szczęście, bo zawsze mogę liczyć na mój zespół. Pełnię obecnie rolę konsultanta, spotykam się z kluczowymi klientami. Niektórzy nie mają nic przeciwko, abym przyjeżdżała na spotkania z Basią. Kontynuacja prac nie byłaby jednak możliwa bez wsparcia architektów, z którymi współpracuję. W opiece nad dzieckiem bardzo wspiera mnie też mąż.

Co się zmieniło po narodzinach Basi?

Macierzyństwo dało mi dystans i pewnego rodzaju przyzwolenie na to, żeby znaleźć więcej czasu dla siebie, wysypiać się, pójść na spacer… Wreszcie mogę spotykać się ze znajomymi w ciągu dnia, na co wcześniej sobie nie pozwalałam. Pracuje bardziej elastycznie – czasem w weekendy, czasem wieczorami. Nauczyłam się też delegować więcej zadań mojemu zespołowi. Zyskałam dystans do pracy i związanych z nią wyzwań, dzięki czemu jestem bardziej zrelaksowana. Poza tym, wszyscy, z którymi współpracuję, wykazują dużą wyrozumiałość i chęć współpracy.


Kulisy sesji zdjęciowej z Michałem Mutorem i Barbarą Dereń-Marzec. Anna i Basia w jadalni.
Fot. Marek Krawczyk

Czy ucieszyłaby się Pani, gdyby Basia w przyszłości podzielała Pani pasję do architektury?

Byłoby mi miło gdyby miała artystyczną duszę. Bardzo cenię to w ludziach. Przede wszystkim jednak, chcę być po prostu dobrą mamą, nie wywierać presji. Dojrzałam do tego na przestrzeni czasu. Wyrozumiałości nauczyłam się, pracując z moim zespołem, który jest ode mnie młodszy o kilka-kilkanaście lat. To pokolenie bardziej świadome, ale też bardziej wrażliwe, które moim zdaniem trzeba wspierać w zainteresowaniach, chwalić, doceniać.

Jeżeli chodzi o przyszłość Basi, chciałabym, żeby w Polsce zaszły zmiany. Obecnie, mimo że nasza pracownia jest dobrze pozycjonowana na rynku, wiem, że nad Wisłą praca architekta nadal jest niedoceniana, w kwestii dochodów wciąż dzieli nas przepaść między resztą Europy. Praca intelektualna, czy sztuka nadal są opłacane gorzej niż praca fizyczna. Mam nadzieję, że moja córka będzie wchodzić w dorosłe życie w innym świecie.


Backstage sesji zdjęciowej Steinway & Son z Yassenem Hristovem oraz Patrycją Rabińską
w Galerii Ornament.

Po okresie izolacji, powoli wracamy do bezpośrednich spotkań. Czy to oznacza powrót do Galerii Ornament?

Tak, mój zespół pracuje już stacjonarnie. Jesteśmy też gotowi na spotkania z wszystkimi, którzy szukają oryginalnych przedmiotów do swoich wnętrz, szukają inspiracji, porady. Moje atelier to coś znacznie więcej niż pracownia. Przenika się tu sztuka i design, a od niedawna – również muzyka, za sprawą fortepianu Steinway & Son, który stał się częścią ekspozycji. Takie otoczenie sprzyja twórczemu myśleniu i sprawia, że w mojej głowie wciąż rodzą się nowe pomysły na to, jak rozwijać to miejsce.

0

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message