Aga Sova: Wszystko co płynie z serca jest prawdziwe

– Malowanie daje wyciszenie, pomaga się zgubić po to, by się odnaleźć. – mówi Aga Sova, artystka, malarka, kobieta, której cała twórczość pochodzi z serca.

Na swoich kanałach social media piszesz, że cała Twoja twórczość pochodzi z serca …

Jest piękny cytat Van Gogha: „All done in LOVE is done well”.

Głęboko wierzę, że jeśli coś powstaje z miłości, z serca to jest w tym pewna magia, autentyczność i natychmiastowe połączenie z odbiorcą, tego nie da się oszukać. Zawsze, zanim zacznę tworzyć, przez chwilę medytuję, wyciszam myśli, wchodzę w pole serca i dopiero zaczynam pracę, pozwalam się prowadzić, nie myślę tylko czuję. W taki sposób powstają wszystkie moje prace.

Podążajac za głosem intuicji nauczyłam sie wyczuwać czy coś jest autentyczne i płynące z serca, czy nie i jest to dla mnie bardzo ważny aspekt we wszystkich relacjach.

Wszystko co płynie z serca jest prawdziwe, jest takie jak ma być.

– Intuicja się nie myli, przetestowałam na sobie!

Kiedy zaczęłaś malować? Podobno nie lubiłaś wcześniej tego. Albo może inaczej: nie ciągnęło Cię za bardzo w stronę malarstwa. Kiedy nastąpił przełom i chwyciłaś pędzel do ręki, by tworzyć abstrakcyjne obrazy akrylowe?

Pasję do malowania obudziłam w sobie w 2015 roku podczas warsztatów  malowania i tańca intuicyjnego. To były piekne warsztaty w malowniczym miejscu na Mazurach (Bełcząc) prowadzone przez Martę Gierczyńską i Karolina Cegłowską. Zawołało mnie serce i intuicja, wiedziałam że muszę tam być. Warsztaty były siedmiodniowe, każdego dnia od rana tańczyłyśmy, a po południu malowałyśmy. Bardziej interesował mnie taniec niż malowanie, ale podczas warszatów odkryłam swoją miłość do farb. Okazało się, że malowanie jest wędrowką w głąb siebie i drogą do poznania siebie, rodzajem medytacji i wyciszenia. Taniec intuicyjny daje uwolnienie , jest piękną formą ekspresji swoich uczuć, przełamaniem blokad, wyrzuceniem negatywnych uczuć. Można być sobą, nikt nie obserwuje, nikt nie ocenia – to bardzo uwalniające.

Malowanie daje wyciszenie, pomaga się zgubić po to, by się odnaleźć. 

Pewnego dnia, ku moje wielkiej radości, taniec został odwołany i malowałyśmy cały dzień. Pierwszy raz od dawna poczułam prawdziwe połączenie ze sobą. To był ten moment! W końcu wiedziałam, co chcę dalej robić.

Ta pasja obudziła we mnie miłość do kreowania i odwagę do podążania tą ścieżką. Zdałam sobie sprawę, że patrząc sercem i słuchając intuicji zawsze znajdziemy właściwą dla siebie drogę.

Wróciłam do Londynu i zaczęłam malować.

Pierwsza wystawa odbyła się w moim domu w 2016 roku, obrazy zostały przyjęte bardzo pozytywnie, pojawiała się pierwsza sprzedaż, co było dla mnie miłą niespodzianką.

Kolejna wystawa On the Path to my Inner Self odbyła się w styczniu 2019 w Ognisku Polskim na South Kensington.

We wrześniu 2019 odbyła się kolejna wystawa All done in LOVE is done well w Yeha Noha Cafe na Norwood Junction. Moje prace można także znaleźć w Cafe 66 na Barnes w Londynie. 

Wspólnie z grupą artystek planowałam wystawę w 2020, niestety na chwilę obecną wszystko zostało wstrzymane. Ale na pewno będziemy działać i pokazywać swoje prace, jak tylko będzie to możliwe.

Tworzysz także ręcznie malowane jedwabne szale. Podglądałam Cię na FB i muszę przyznać: robią wrażenie. Są piękne. Skąd pomysł, aby pójść w stronę malowania na jedwabiu?

Dziękuję. Uwielbiam szale, chusty – mam ich całą szafę, z wakacji zawsze wracam z … chustami. Mój partner mówi: No tak kochana, takiego odcienia niebieskiego to jeszcze nie masz.

Skąd się to wzięło? Byłam kiedyś na spotkaniu biznesowym w mojej ulubionej chuście i ktoś powiedział, że jest piękna i czy sama ją malowałam, zrobiło mi się bardzo miło, a w głowie zaświtał pomysł, który bardzo szybko się urzeczywistnił.

Zaczęłam tworzyć unikatowe, ręcznie malowane chusty dla kobiet, ale też dla panów. Rozszerzyłam też zakres do chust drukowanych, tworzę wzory które bazują na moich obrazach i drukowane na szyfonie i satynie, ale już niebawem pojawią się chusty jedwabne z nadrukiem moich wzorów. Jestem tym projektem bardzo podekscytowana. 

Kocham malować czy na płótnie, czy na jedwabiu, proces jest różny ale równie ekscytujący. Uwielbiam patrzeć jak materiał i farby zaczynają się przenikać, jak powstają kolory tworząc unikatowe połączenia kolorystyczne, kwiaty, delikatne serca. To prawdziwa uczta dla duszy.

Delikatność i miękkość jedwabiu, to prawdziwa uczta dla ciała, zmysłów. Chusty podkreślają unikatowe piękno każdej kobiety, dodają elegancji i szyku, niepowtarzalności. Chusta może pojawić się nie tylko na szyi, może być piękną ozdobą na głowie, przewiązana przez torbę dodaje zwiewności, można ją użyć zamiast paska lub jako bransoletkę, jeśli zawiążemy ją na nadgarstku. Możliwości jest naprawdę wiele, z dużych chust można kreować sukienki, długie i krótkie, ale tez bluzki. To świetne rozwiązanie na wakacje, kilka chust zajmuje niewiele miejsca w torbie, a daje ogromne możliwości.

Skąd czerpiesz inspiracje do swoich prac?

Moje dziecko jest moją inspiracją, prawie codziennie malujemy lub rysujemy razem. Wtedy powstają pomysły, które później przenoszę na chusty.

Inspiracje czerpię także z otaczającego mnie świata: przyroda, ludzie. Uwielbiam patrzeć na ludzkie twarze – dlatego często noszę ciemne okulary (ha ha). Uwielbiam patrzeć na drzewa, tańczące listki na wietrze. Często też patrzę w niebo i oglądam chmury, które są jak myśli przychodzą i odchodzą, mogę tak siedzieć godzinami i snuć opowieści z tego, co widzę. Patrzenie w niebo przenosi mnie w dzieciństwo, często siadałyśmy z mamą i patrzyłyśmy na chmury opowiadając sobie, co widzimy. To najlepsza inspiracja.

Na co dzień mieszkasz i tworzysz w Wielkiej Brytanii. Gdzie można oglądać Twoje prace?

Tak, mieszkam w Londynie już prawie 19 lat. Przyjechałam z założeniem żeby zostać na miesiąc ale wszechświat miał dla mnie inne plany.

Moje obrazy oraz ręcznie malowane jedwabne chusty można znaleźć na moim fanpagu www.facebook.com/AgaSovaArt/ a także na mojej stronie www.AgaSovaArt.com.

Czy to prawda, że twoją wielką pasją był także taniec?

Uwielbiam tańczyć, szczególnie intuicyjnie, kiedy nikt nie patrzy. To bardzo uwalniające i relaksujące. Ale nie nazwałabym tego pasją.

Czujesz się stuprocentową artystką? Co Ci w duszy gra?

Zawsze lubiłam chodzić swoimi ścieżkami, pod prąd, przez co trochę odstawałam od reszty. Zajęło mi chwilę żeby odkryć, że każdy z nas jest unikatowy, wyjątkowy, wrażliwy na inne rzeczy. To właśnie czyni ten świat pięknym, nasza odmienność i właśnie nad nią powinniśmy pracować. Dlaczego tak bardzo staramy się wtopić w tło zamiast świecić swoim własnym światłem? Ktoś kiedyś powiedział: W dzisiejszym świecie każdy chce być kimś, ale większość boi się być sobą. Dlaczego tak się dzieje? Ja miałam to szczęście, że znalazłam to, co mnie nakręca i dzięki temu spełniam się w życiu.

W odpowiedzi na Twoje pytanie czy czuję się artystką? Tak, czuję sie artystką bo tworzę, kreuję co mi w duszy gra, podążam za swoją intuicją i sercem. Uważam, że my wszyscy jesteśmy artystami i kreatorami swojego świata i swojej rzeczywistości.  Jesteśmy na tym świecie po to, żeby kreować.  Gotowanie , budowanie czy obcinanie włosów to też kreacja, to tworzenie czegoś unikatowego. Bez kreacji niewiele by było na tym świecie, gdziekolwiek nie spojrzymy pojawia się jakaś mniejsza lub większa forma kreacji.

Warto w życiu podążać za głosem serca? Słuchasz kobiecej intuicji?

Tak warto, zdecydowanie. Intuicja się nie myli, przetestowałam na sobie. Coraz częściej jej słucham, ale zdarzają mi się jeszcze takie chwile, że mówię: A co ty wiesz? i wtedy dostaje po głowie i pokornieję. Uczę się cały czas. Serce i intuicja nie kłamią, w głębi każdy z nas wie czego pragnie i gdzie chciałby być, czasem tylko brak nam odwagi żeby to wypowiedzieć na głos i zrobić pierwszy krok. Ale kiedy ten proces się zacznie to dzieją się cuda, i jeśli jesteśmy w zaufaniu i akceptacji do tego co do nas przychodzi to mamy przepiękne połączenie. Oczywiście, bywa ciężko, ale warto. Warto żyć w zgodzie ze sobą i z tym co nam w duszy gra.

Porozmawiajmy o miłości, bo wiem, że to też temat bliski twemu sercu i twojej twórczości. Czym dla Ciebie jest miłość? Masz swoją własną definicję miłości?

Nulina Nu w swojej książce Przebudzeni do Miłości przepięknie pisze o miłości: Gdziekolwiek JESTEŚ, Miłość wypełnia każdy fragment tego doświadczenia. Miłość jest w tym wszystkim na co patrzysz Teraz. I także w tym, na co nie chcesz patrzeć. We wszelkich obrazach, w malującym je, w obserwującym powstające dzieło… Miłość wibruje słowami i wypełnia Ciszą. Chcemy o niej mówić, bo jest najpiękniejszą naszą opowieścią, ale kiedy już zamilkniemy – odkrywamy ją inaczej. Spotkajmy się tam… Tu.

Dla mnie to jest przepiękne ujęcie tego czym jest miłość.

Jak widzisz siebie za 10 lat?

To jest pytanie którego zawsze unikałam jak ognia. Teraz wiem, że wynikało to z tego, że nie wykonywałam pracy płynącej z serca, próbowałam się dopasować, nie byłam we właściwym miejscu, chociaż w najwłaściwszym na tamten moment (bo dzięki temu zaczęły się moje poszukiwania i doprowadziły mnie do miejsca w którym jestem teraz).

Jak widzę siebie za 10 lat? Kierując się intuicją i sercem ścieżko jest mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie wiem, w którą stronę zawoła mnie serce i intuicja. Na pewno widziałabym siebie jako osobę kreującą i inspirującą inne osoby do kreowania. Po moich wystawach dostałam wiadomości, w których kobiety pisały, że wróciły do malowania, rysowania czy fotografowania. To mnie zawsze bardzo cieszy. Poprzez kreacje wracamy do siebie, jesteśmy obecni w tu i teraz i to jest jak medytacja, nie ma przyszłości ani przeszłości zatem nie ma problemów i to jest piękne. I tak właśnie chciałabym żyć, w zaufaniu i w zgodzie ze sobą. Wierzę, że reszta przyjdzie we właściwej chwili.

Co jest Twoją największą siłą w biznesie? Bo przecież poza tym, że malujesz, prowadzisz własną firmę i zarabiasz na swojej twórczości.

Myślę że autentyczność, która idzie w parze z intuicją. Nie wchodzę w coś czego nie czuję, tym się kieruję od jakiegoś czasu.

Własny biznes to nie tylko sukcesy. To również upadki, porażki, momenty zwątpienia. Jak sobie radzisz w chwilach kryzysu?

Wiadomo, pojawiają się takie momenty kiedy jest ciężko, przychodzą momenty zmęczenia, kiedy brakuje czasu żeby wszystko pogodzić. Ja traktuje takie chwile jak lekcje, staram się wyciągać wnioski, co mogłabym zrobić inaczej, lepiej, żeby nie powielić zaistniałej sytuacji. Z porażki można wyciągnąć wartościową naukę na przyszłość, to jest bardzo budujące i potrzebne doświadczenie po to, żeby się rozwijać. Bez porażek nie ma sukcesu, trzeba próbować do skutku. Wierzyć w swoją siłę. Tylu artystów, reżyserów, aktorów, naukowców, autorów zostało odrzuconych kilkakrotnie przez znawców i ekspertów. Ci wszyscy ludzie osiągnęli swoje cele i spełnili swoje marzenia dlatego, że mieli wiarę w siebie i się nie poddali, uczyli się na błędach i wracali silniejsi. Byli niezłomni w swoich dążeniach. A porażkę traktowali jak nieodłączną część sukcesu.

Czego życzyłabyś naszym Czytelniczkom?

Żeby nigdy nie rezygnowały z siebie i swoich marzeń, żeby miały odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. Żeby dały sobie szansę na odkrycie tego, co może stać się ich pasją. Żeby nigdy nie uwierzyły komuś kto mówi  że jest za późno na zmianę, nigdy nie jest za późno na to żeby być szczęśliwym. Nikt oprócz nas samych nie wie co w nas drzemie, pomóżmy sobie być szczęśliwymi. Nie usypiajmy swojej intuicji. Otwórzmy nasze serca i pozwólmy się prowadzić.

Rozmawiała: Ilona Adamska

4+

Udostępnij:

Polecane artykuły

Send Us A Message